wtorek, 4 sierpnia 2015

60 kroczków

Chodzimy, chodzimy gdzie się da.
Na wspólnych spacerach wyciągamy Zoszkę z wózka i staramy się z nią dreptać.
Na każde wypowiadane przez Zosię "tup tup" jesteśmy zwarci i gotowi.

Pokonywane odległości stają się coraz dłuższe, ale wiadomo, dostosowujemy się do tempa i kondycji Zosi w danym dniu. Wiemy również, że bardzo ważny jest nie tyle dystans, co szczegóły, które przekładają się na torowanie prawidłowego wzorca chodu. Mam wrażenie, że wszystkie istotne elementy dają się coraz bardziej ogarnąć w rodzicielskich rękach. Trzeba pamiętać m.in. o prawidłowym ułożeniu stóp, rotacji miednicy, prostej sylwetce, głowie jak najczęściej wyprostowanej, a nie zwieszonej. Jeszcze kilka miesięcy temu było to dla mnie nie do opanowania, ale teraz korekty przychodzą zdecydowanie łatwiej, gdy postawa robi się nieprawidłowa.

Kilka razy liczyłam. Zoszka przeciętnie potrafi pokonać dystans około 60 kroków, a ja czuję w rękach, że jest to chód coraz stabilniejszy i wymagający mniej wsparcia. Oczywiście cały czas trzeba pracować nad poprawą szczegółów, ale do systemu 1000 i jednej powtórki danego ćwiczenia zdążyliśmy się już przyzwyczaićA zatem buty na nogi i w drogę, kiedy jest okazja.



 Nawet na nierównym podłożu Zoszka daje sobie radę:



A po chodzeniu:

I jeszcze szlakiem dużej pętli w Parku Śląskim








Zasłużony odpoczynek:



Warto czekać na chwile, gdy Zosia odczuwa frajdę z chodzenia!

3 komentarze:

  1. Tyle miłości!!!
    Wielki szacunek dla WAS!!!

    Renata

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzicie?:) Lata temu pisałam, że tak będzie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zobaczycie, Zosia będzie nie tylko chodzić, ale nawet biegać, a nawet mówić. Czuję to i szczerze Wam w tym kibicuję. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń