Na przełomie października i listopada bajkowa, stabilna pogoda nas rozpieszczała, więc wydawało się, że to dobry czas - omijały nas wtedy wszelkie niże wpływające na Zoszkowe samopoczucie. Do tego nie brakowało większej liczby dni odpoczynku od codziennej gonitwy. Czegóż chcieć więcej? A jednak ten jesienny czas dał się nam mocno we znaki.
Zosia była w tym okresie bardzo marudna. Dużo krzyczała i płakała. Często prosiła o coś, po czym po chwili okazywało się, że zdążyła się już rozmyślić. Mieliśmy wrażenie, jakby sama nie do końca wiedziała czego chce. Musieliśmy nawet odpuścić jedne zajęcia na basenie, ponieważ mimo zanurzenia się w wodzie Zoszka była bardzo nerwowa. Taka sytuacja dawno się już nie zdarzyła.
Do Zosi swoje trzy grosze dorzucał ząbkujący Jaś, a czasem także i rozemocjonowany Franek. Gdy napędzają się wzajemnie, mamy wtedy niezły kocioł 🙈
Zosia nie była ostatnio chora i na pierwszy rzut oka wydawało się, że wszystko jest w porządku. A jednak coś było na rzeczy.
Najtrudniejsza w podobnych sytuacjach jest nieznajomość przyczyny niepokoju Zoszki. W takich momentach Zosia nie daje nam wskazówek na tyle czytelnych, żebyśmy potrafili rozgryźć problem (albo daje, tylko mamy kłopot z ich zrozumieniem).
Czasem wiemy, który czynnik jest odpowiedzialny za Zosi dyskomfort czy marudny nastrój. Łatwiej jest wziąć wdech i wydech, nabrać dystansu i przetrwać, jeżeli wiemy jak Zosię wesprzeć.
Gdy bywa tak jak w minionych tygodniach, dopada nas poczucie bezradności i zwykłe zmęczenie, ponieważ zagęszczenie trudnych emocji wpływa na całą rodzinę.
Kilkukrotnie z duszą na ramieniu czekałam na powrót Zoszki ze szkoły. Po południu rozkręcały się trudne do ukojenia histerie.
Na szczęście od pewnego czasu udaje mi się skutecznie pomóc Zosi w wyciszeniu się. Popołudnia są już znacznie lepsze 🙂 Czy kryzys mamy za sobą? Nie wiem, ale każdy powiew normalności witamy z radością, gdy opary gęstej atmosfery jeszcze do końca nie opadły 😉
A może to wszystko sprawka nastoletnich emocji, które buzują? Kto wie 😉Mają teraz przecież pełne prawo 😁
Mimo kumulacji trudniejszych dni, staraliśmy się skrupulatnie wykorzystywać momenty, gdy Zosia czuła się dobrze i...odpaliliśmy Baffina również w trybie pionizacji💪💪💪🤩! Jest moc! Nie musimy Zoszki już przenosić z jednego urządzenia na drugie - cały proces przejścia z pozycji siedzącej do stojącej obsługujemy wygodnie na pilota😍
Pionizowanie Zosi jest szalenie ważne dla dobrego funkcjonowania całego ciała, dlatego staramy się to robić kilka razy w ciagu dnia.
Dociążenie stawów, angażowanie mięśni czy wspomaganie pracy narządów wewnętrznych to tylko niektóre z plusów pionizacji. Niby taka oczywista czynność, a jest naprawdę bardzo potrzebna!