poniedziałek, 29 grudnia 2014

Poświąteczny flash

Boże Narodzenie spędziliśmy razem i w zdrowiu, a to najważniejsze. Odpuściliśmy sobie nadmierne przygotowania tak, żeby poczuć Święta zamiast garbu od zmęczenia. Odnotowaliśmy też kilka świątecznych spostrzeżeń.

- w kwestii jedzeniowej odkryliśmy, że:
Zosia świetnie radzi sobie łyżką z pokarmami o mieszanej konsystencji np. "rybą po grecku", a do tego dzielnie wiosłuje nawet w przypadku płynnego barszczu.


Franek stanowi realne zagrożenie dla porcji sałatki jarzynowej, która rokrocznie czeka na Tatę. Zdaje się będzie obowiązywała zasada kto pierwszy, ten lepszy 


Dodatkowo Fanio dołączył do smakoszy wigilijnego kompotu.

- udało się ocalić choinkę mimo kolejnych prób zrzucania bombek (Zosia&Franio), jedzeniu łańcucha (Z&F), nieustannym odłączaniu lampek od zasilania i protestów, że przestało świecić (Franio). Bombki i łańcuchy nadal wiszą (choć ich pierwotne rozmieszczenie dawno jest już nieaktualne),  lampki świecą, a igiełki na gałązkach wciąż jeszcze przewyższają swoją liczbą te zgromadzone pod choinką.


- zaliczyliśmy wigilijną głupawkę Zoszki, pewnie kompot z suszu uderzył jej do głowy.


- Stało się faktem: Franciszek chodziiiii sam i wszędzie go pełno (dosłownie!).


- Zosi udało się przetrwać intensywny czas rodzinnych spotkań. To co dla nas było bardzo miłą odskocznią, dla Zoszki stało się nie lada wyzwaniem okupionym problemami ze spaniem. Wracamy już do stałego rozkładu dnia, a Zofijka zdaje się czuć coraz lepiej. Wyciągnęliśmy też kilka wniosków na przyszły rok tak, aby ułatwić Zosi ogarnięcie tych kilku świątecznych dni.

- zdarzało się nam bezwstydnie pospać do ok. 9.00 (dzięki łaskawości naszych dzieci - bardzo ten gest doceniamy )

- kilkukrotnie przyłapaliśmy dzieciaczki na dawaniu sobie buziaków (Franio Zosi, ale i Zosia Franiowi!).



Dobry świąteczny czas. Mamy nadzieję, że dla Was również!

środa, 24 grudnia 2014

Boże Narodzenie AD 2014

Przedświąteczny czas upłynął nam pod znakiem niezłej gonitwy. Nie ze względu na przygotowania do Świąt, ale tak po prostu, przez zwykłe codzienne sprawy. Zbliżanie się do Bożego Narodzenia mogłabym porównać do zjazdu rurą w aquaparku - szybko, z licznymi zakrętami, a na koniec perspektywa zanurzenia się z impetem w Święta.

Jednak wraz z nadejściem wigilijnego dnia nareszcie nastał spokój, a my możemy cieszyć się tymi radosnymi chwilami w rodzinnym gronie.

I tego Wam wszystkim życzymy - radości, pokoju ducha oraz pięknego rodzinnego czasu!


Zoszka & Co.

sobota, 20 grudnia 2014

Już za chwileczkę, już za momencik

Święta tuż tuż, ale Zoszka ma przed sobą jeszcze trochę pracy.
Dojrzewamy do Bożego Narodzenia w ferworze codziennej rehabilitacji.
A później będzie zasłużona laba. I zestaw "ciastooo" + kompot z suszu też  

Ostatnie zajęcia rehabilitacyjne, na których Zoszka ćwiczyła chodzenie, były świetne. Wszystko za sprawą lekkości w nogach i łatwości w prowadzeniu Zosi. Bardzo lubię takie dni, gdy dobre samopoczucie Zofijki przekłada się na jakość ćwiczeń. To daje tyle nadziei!

Od pewnego czasu Zosia po przejściu wzdłuż korytarza i spałaszowaniu w nagrodę figi sama woła "Idziemy!" i zaczyna tuptać, żeby pokonać kolejny dystans  





wtorek, 16 grudnia 2014

Miniona sobota dniem...

...warkoczyka  
Znaczy się mieliśmy premierę.
Zoszka pozwoliła zapleść sobie włosy i wytrzymała z warkoczem do końca dnia.

Et voilà:


A parę miesięcy temu chlipałam w rękaw, że nie mogę jej czesać...

piątek, 12 grudnia 2014

Love is in the air

Kilka miesięcy temu powstał ten post.
Jakby to powiedzieć, sprawa jest natenczas nieaktualna  

W przedszkolnej grupie "pszczółek", do której należy Zoszka, jest również pewien mały dżentelmen.

Jest pogodnym, przeuroczym i po prostu dobrym chłopczykiem.
Mikołaj.

Stan rzeczy jest taki, że był już i buziak i długie spojrzenia (tak - nasza Zoszka patrzyła prosto w oczy!) i łapanie się za ręce  

To spojrzenie prosto w oczy - bezcenne!

Prawie uchwycony buziak  


zdjęcia - przedszkole Zosi

Wzrusz, wzrusz...

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Sposób na problemy ze snem :)

Otóż podłoga jest naprawdę wygodna i miękka do spania (sprawdzone!)
I kanapa w ośrodkach rehabilitacyjnych też.
I krzesło gdy głowę się oprze na stole (albo i nie :-P)

Nawet gdy dzieć po tobie skacze, nie jest w stanie zakłócić tego błogostanu.

Wcześniej wystarczyło przeczytać dwie strony książki i oczy same się zamykały. Teraz nawet to nie jest potrzebne - pstryk i zasypiamy  

Franio wkroczył w fazę wiercipiętki, której wszędzie pełno. Zagląda, przestawia, ucieka, wchodzi na stół, oznajmia pierwsze bunty. Skąd to małe ma na to wszystko tyle energii??? I testuje nasze reakcje na potegę. Co będzie jak wyrzuci miski ze zlewu na podłogę/ ucieknie na drugi koniec mieszkania z maścią (właśnie wykorzystywaną przy toalecie Zosi)/ pogryzie symbole albo pochowa je w licznych zakamarkach/wetrze pomidora w firankę/ wsadzi rękę do miski pełnej dyni dla Zosi/ucieknie z plastrem szynki ukradzionym wprost z talerza siostry?
Już wiemy, że hasło "Franuś co ty masz znowu w buzi?" albo "Choć, trzeba ci zmienić spodenki/ już wychodzić" ewentualnie "nie wolno/ zostaw" wywołują efekt odwrotny od oczekiwanego. 
Do tego Franek zaczął naśladować krzyki i szczypanie Zosi. Stawianie granic oraz wszelkie próby tłumaczenia i tak spotykają się z wielkim niezrozumieniem.

Jeżeli to wszystko okrasimy wychodzącymi trójkami Francika oraz codzienną terapią i rehabilitacją, da się to podsumować jednym idealnie pasującym do tego etapu słowem: spaaaać!

Trzeba przetrwać, ech 

czwartek, 4 grudnia 2014

Meldunek

Uprzejmie melduję, że:

Od dwóch miesięcy z ogonkiem bawimy się z Zoszką w oparciu o metody niedyrektywne, czyli cały czas pracujemy nad relacją.
I powiem Wam - to działa  
Nie widzę spektakularnych efektów, ale wiele małych pozytywnych zmian, które zachęcają do odkrywania kolejnych możliwości Zosi i dalszego podążania obranym kursem.

Podpatruję Zosię w różnych sytuacjach i to co mnie cieszy najbardziej, to coraz częstszy i dłuższy kontakt wzrokowy. Spogląda na swoich staruszków, na terapeutów, członków bliższej rodziny, ba, nawet na Frania kuka! Zosia patrzy gdy o coś prosi, gdy czegoś się obawia, gdy coś do niej mówimy lub uczestniczy we wspólnej zabawie. Jest to bardzo, bardzo budujące! 
Te pozytywne momenty przeplatają się z gorszymi dniami, trudnymi zachowaniami. Choć czasem nie jest łatwo, pogodziłam się, że tak to będzie. Sinusoida, ale małymi kroczkami naprzód. 

Od niedawna Zoszka zaczyna wchodzić również w rolę obserwatora. Wcześniej najczęściej nie angażowała się sama z siebie w różne wspólne formy aktywności, często była wyłączona. Teraz niby jest obok, ale często zerka, obserwuje co się dzieje, a ja po cichu liczę na to, że ostrożnie, powolutku zaczyna się otwierać furtka nowych możliwości. Przez podpatrywanie można się przecież wiele nauczyć!

W ostatnich dniach nastąpiła też detronizacja symbolu. Wcześniej królowały kolejno "pianinko", "płytka", "ciasto" czy "jogurcik". Aktualny numer jeden to "bawić się". Symbol ten jest głównie związany z "playroom'em" czyli godzinnym czasem tylko dla Zosi, kiedy bawimy się wspólnie (korzystając z instrukcji terapeutycznych) zachęcając Zoszkę do patrzenia w oczy oraz aktywnego bycia w relacji. To niby prosta sprawa, ale dla Zosi wiąże się to z bardzo dużym wysiłkiem, więc tym bardziej jestem przeszczęśliwa, że zaczyna przedkładać wspólne zabawy nad wcześniejsze hity  

 P.S. W przedszkolu Zosi została zorganizowana "akademia zdrowego przedszkolaka", gdzie dzieciaczki uczyły się jakie produkty warto jeść, a co zdecydowanie trzeba odrzucić. Przygotowywaliśmy też wspólnie sałatkę owocową. Zoszka, biorąc sobie do serca wszystkie porady, przez cały czas spotkania szeptała mi do ucha "ciastoooo"