I kanapa w ośrodkach rehabilitacyjnych też.
I krzesło gdy głowę się oprze na stole (albo i nie :-P)
Nawet gdy dzieć po tobie skacze, nie jest w stanie zakłócić tego błogostanu.
Wcześniej wystarczyło przeczytać dwie strony książki i oczy same się zamykały. Teraz nawet to nie jest potrzebne - pstryk i zasypiamy ☺
Franio wkroczył w fazę wiercipiętki, której wszędzie pełno. Zagląda, przestawia, ucieka, wchodzi na stół, oznajmia pierwsze bunty. Skąd to małe ma na to wszystko tyle energii??? I testuje nasze reakcje na potegę. Co będzie jak wyrzuci miski ze zlewu na podłogę/ ucieknie na drugi koniec mieszkania z maścią (właśnie wykorzystywaną przy toalecie Zosi)/ pogryzie symbole albo pochowa je w licznych zakamarkach/wetrze pomidora w firankę/ wsadzi rękę do miski pełnej dyni dla Zosi/ucieknie z plastrem szynki ukradzionym wprost z talerza siostry?
Już wiemy, że hasło "Franuś co ty masz znowu w buzi?" albo "Choć, trzeba ci zmienić spodenki/ już wychodzić" ewentualnie "nie wolno/ zostaw" wywołują efekt odwrotny od oczekiwanego.
Do tego Franek zaczął naśladować krzyki i szczypanie Zosi. Stawianie granic oraz wszelkie próby tłumaczenia i tak spotykają się z wielkim niezrozumieniem.
Jeżeli to wszystko okrasimy wychodzącymi trójkami Francika oraz codzienną terapią i rehabilitacją, da się to podsumować jednym idealnie pasującym do tego etapu słowem: spaaaać!
Trzeba przetrwać, ech ☺
Och, jak dobrze wiem o czym piszesz! Wszak młodsze dzieci mamy w tym samym przecież wieku. Aż się uśmiałam czytając tego posta - wszystko dokładnie tak samo i tak samo odwrotne efekty ;) No i marzenie nasze wielkie też mamy takie samo. Pozdrawiam bardzo, Asia z naszego rodzinnego osiedla
OdpowiedzUsuńCzyli u nas nihil novi :)
UsuńPozdrawiam Asiu serdecznie!