piątek, 27 lutego 2015

Dzisiejszego posta sponsoruje liczba 7

7 dni.
Tyle potrzebowaliśmy, żeby załatwić nową kartę parkingową dla Zosi.



Dzień 1
Wydanie nowej karty zaczęliśmy załatwiać w minionym październiku. Miało pójść raz-dwa-trzy. Przyjechaliśmy do MOPS-u z wnioskiem, orzeczeniem o niepełnosprawności, dowodem wpłaty i zdjęciem Zosi.
Okazało się, że mimo, że orzeczenie Zoszki traci ważność dopiero za kilka miesięcy, nie możemy wyrobić nowej karty (ważność starej właśnie upływała). Trzeba było najpierw złożyć wniosek o nowe orzeczenie. Zabraliśmy dokumenty do wypełnienia.

Dzień 2
W tym dniu lekarz nie miał już czasu. Kilka dni później otrzymałam od pediatry wypełniony wniosek.
W międzyczasie gromadziłam niezbędne dokumenty o stanie zdrowia Zosi dla komisji orzekającej (opinie lekarskie oraz rehabilitantów, dokumentacja medyczna itp.).

Dzień 3
Po kolejnych kilku dniach wróciłam do MOPS-u i złożyłam niezbędny pakiet papierków.

Dzień 4
Miesiąc później stawiłyśmy się z Zosią przed komisją. Orzeczenie zostało przedłużone na kolejne 2 lata. Otrzymałam również informację, że orzeczenie mam odebrać po upływie tygodnia w godzinach 8.00-14.00.

Dzień 5
Gdy wróciłam w wyznaczonym czasie okazało się, że orzeczenia nie ma ponieważ dla MOPS-u stwierdzenie "po upływie tygodnia" odnosi się do tego jedynego dnia wypadającego dokładnie 1 tydzień po komisji, w wyznaczonych godzinach. Dotarłam do MOPS-u tydzień i 1 dzień po komisji. Orzeczenie zostało wysłane pocztą.

Dzień 6
Po kolejnych dwóch tygodniach (czyli po uprawomocnieniu się dokumentu), wraz z nowym orzeczeniem oraz odpowiednim podaniem, wróciłam do MOPS-u celem wydania karty parkingowej.

Dzień 7
Miesiąc później ponownie obrałam kurs na MOPS i odebrałam kartę.

Mamy spokój na dwa lata.

Tak sobie myślę, że jestem na wychowawczym, więc jakoś te wycieczki ogarniam.
Ale co mają zrobić rodzice pracujący albo dorosłe osoby z niepełnosprawnością?
Fantastyczny sposób na spędzenie urlopu.

P.S. Siódmego dnia to nawet Pan Bóg odpoczął, ale wyrabianie karty parkingowej rządzi się widać innymi prawami :-P

niedziela, 22 lutego 2015

A w komunikacji...

Mamy kolejne zdanie!
Hurra, hurra, hurra!

Żeby posłuchać płyty CD, Zosia podaje nam od piątku dwa symbole (do tej pory była to sama "płyta"):


Zoszka zapamiętała też nowy symbol:


Podaje go, gdy chce się kręcić na huśtawce. Przy okazji ćwiczymy więc kolejne zdanie i pokazujemy Zosi dwa symbole:


Powolutku zaczynamy też wprowadzać symbole dotyczące emocji czy określania, że coś jest dla Zoszki pyszne, albo że czegoś nie lubi. Długa droga przed nami, ale skoro udaje się budowanie prostych zdań to kto wie, kto wie do jakiego etapu uda nam się dojść? Biorąc pod uwagę, że zaczynaliśmy od pojedyńczego gestu "jeszcze" czy wychwycenia, że charakterystycznie wydawany przez Zosię dźwięk oznacza "chcę pić", droga komunikacji Zosi jest naprawdę imponująca!

Motywacja w przyswajaniu symboli jest dla Zofijki bardzo ważna. Zosia zapamiętuje szybciej obrazki odnoszące się do tego, co lubi lub co sprawia jej przyjemność (czyli standard poznawczy). Tak było z symbolami dotyczącymi owoców, pamiętnego ciasta czy choćby huśtania się. Uczenie się symboli, które dotyczą zwykłych codziennych czynności trwa dłużej, co nie znaczy, że jest niemożliwe. Po prostu trzeba czasu i nieustannego pokazywania obrazków przy każdej nadarzającej się okazji. W taki sposób Zoszka nauczyła się rozróżniać "kąpać się, "czesać się", "ubierać się", "spać", ""myć ręce", "myć zęby". Nie wybiera ich sama (jeszcze ;)), ale widząc je wypowiada odpowiadające im słowa czy choćby idzie do łazienki po zobaczeniu symbolu "kąpać się".

Dużo, naprawdę dużo udało się Zosi osiągnąć!

A wracając do słuchania płyt, Zoszka ostatnio lubi to robić w taki sposób (wchodzi na podnóżek sama!):



...o ile ktoś jej nie będzie rozpraszał 

czwartek, 19 lutego 2015

Byle do wiosny

Niby śnieg jeszcze tu i tam leży.
Niby mróz w nocy trzyma.
Niby zielonych pączków na gałęziach nie widać.
Niby według kalendarza poczekamy jeszcze 4 tygodnie i 1 dzień.
Niby nie czuć w powietrzu zapachu wiosny, ale jednak coś jest na rzeczy.

Pierwsza pszczółka się pojawiła 



A tu pszczółka na balu karnawałowym w przedszkolu:

fot. przedszkole Zosi


Może jednak, w przeciwieństwe do jaskółek, jedna pszczółka wiosenkę uczyni?

niedziela, 15 lutego 2015

A na deser...

Standardowo jest tak, że w porze posiłku na stoliczku przed Zoszką leżą symbole "jeść" i "pić" oraz kilka bardziej szczegółowych, które mają Zosi pomóc doprecyzować na co ma ochotę. Zosia sama wybiera symbol szczegółowy np. "chleb" po czym nam go podaje. My dokładamy do niego "jeść" (cały czas pracujemy nad układaniem prostych zdań np. "jeść chleb"), a następnie jeszcze raz pokazujemy oba obrazki na wysokości naszej twarzy czekając, aż Zoszka spojrzy nam prosto w oczy (każdy moment jest dobry, żeby zachęcić Zofijkę do kontaktu wzrokowego ;) )


Krótki filmik uchwycił porę deseru. W zapasach domowych miałam banany, jabłka oraz pomarańcze, więc takie właśnie trzy symbole położyłam przed Zosią.

Na filmie słychać, że Zosia najpierw mówi "jabłuszko" (swoją drogą cudnie to wypowiada ), ale to symbol banana wybiera sama, podaje mi do ręki, po czym jeszcze raz na niego zerka, więc to jest faktyczny wybór. Nie patrzy mi co prawda w oczy, ale myślę, że to tylko dlatego, że schowałam się za aparatem.

Chwilę później Zoszka znowu mówi "jabłuszko" nie wybierając jednak symbolu, ale jedynie nazwając obrazek, który jej pokazałam. Tym razem banan górą.

Proste i zrozumiałe, prawda?

Niech żyje AAC ☺!


P.S. Dzień wcześniej z pomiędzy trzech symboli Zoszka wybrała pomarańczę podając mi odpowiedni obrazek. Gdy powiedziałam "Aha, chcesz Zosiu zjeść pomarańczę.", naprawdę biła radość z jej twarzy mówiąca "rozumiesz mnie".  Bezcenne!

czwartek, 12 lutego 2015

Na zdrowotne bolączki...

...pomogą ci pączki!

Wirusy i im podobne mają się tej niby-zimy niestety bardzo dobrze. 
Zoszka ma za sobą dwa dni solidnego kataru, który jest już w odwrocie, ale ustąpił miejsca kaszlowi. Pewnie do końca tygodnia będziemy ją wygrzewać w domku. W poniedziałek jest w przedszkolu bal przebierańców, więc trzeba Zosi pomóc wrócić do formy. Strój już prawie gotowy 

Kurujemy Zoszkę sprawdzonymi metodami, dzisiaj jednak, wyjątkowo, skorzystaliśmy z nietypowego lekarstwa. Zobaczymy jaki będzie efekt.


P.S. Po drugim pączku kulturalnie zabraliśmy talerz z zawartością. Żadne znaki na niebie i ziemi nie zapowiadały, że zbliża się koniec jedzenia. Całodniowa podaż lekarstwa zakończyła się na trzech sztukach 

poniedziałek, 9 lutego 2015

Zbiórka 1% na start!

Tak wiele udało się osiągnąć dzięki 1%!
Naprawdę nie wiem jak funkcjonowałaby dzisiaj Zosia gdyby nie ta forma pomocy.

Dzięki Waszemu wsparciu kolejny rok możemy mierzyć się z wyzwaniami, które funduje Zosi codzienność. Nie jest łatwo, ale najważniejsze jest to, że nie jesteśmy skazani na bierność.

Za danie nam szansy walki o przyszłość Zoszki.
Za poczucie, że robimy wszystko co się da (na miarę naszej obecnej wiedzy i możliwości), żeby jak najpełniej pomagać Zosi.
Za możliwość przepędzania bezsilności, która czasem zaprząta nasze głowy.

:*

Jeżeli ktoś z Was chciałby w tym roku wesprzeć naszą Zoszkę w terapii i rehabilitacji, wystarczy kliknąć na baner po lewej stronie, żeby uzyskać niezbędne informacje. 

Za każde wsparcie lub udostępnienie naszego apelu dalej bardzo dziękujemy !

czwartek, 5 lutego 2015

Jasełka 2015

W pierwszej turze odbyło się przedstawienie dla babć i dziadków z okazji ich święta. Kilka dni później rodzice również mogli zobaczyć przedszkolne Jasełka.

Także i w tym roku wszystkie dzieci zostały zaangażowane w przedstawienie i dla każdego szkraba znalazła się rólka. Trudno nie docenić pracy pań przedszkolanek, które ćwiczyły z dzieciaczkami, żeby Jasełka wypadły jak najlepiej. I było bardzo dobrze 

Nasza Zofijka (w tym roku nie była aniołkiem, ale wnuczką) została wystawiona na ciężką próbę. Miała do wypowiedzenia kwestię "A ja poproszę o zdrowie dla mojego brata", która przypadła na sam koniec przedstawiania. Tymczasem Zoszka już na początku wołała "poproszę, poproszę, poproszę" i dawała znać, że jest gotowa do mówienia. Gdy przyszła na nią kolej, bez problemu mogliśmy usłyszeć jak powtarzała za panią Magdą swoją rólkę. Zuch dziewczynka!
Z kolędami również było zabawnie. Zosia lubi ich słuchać, co dało się zauważyć także podczas występu - próbowała włączać odtwarzanie płyty wcześniej niż to było zaplanowane 

Po Jasełkach była jeszcze chwila na rozmowy, słodki poczęstunek i odrobinę tanecznych szaleństw.
Miły czas!

 fot. przedszkole Zosi.




 Zosia po zjedzeniu ciasta ☺...

...i w trakcie tańców z Tatą.

poniedziałek, 2 lutego 2015

El trio

Półtora roku temu było tak.
Zastanawiałam się wtedy, czy uda nam się ogarnąć, gdy zasypie nas śnieg.

Wsparcie Dziadków okazało się być, zwłaszcza w porach deszczowych i zimnych, bezcenne!

Czasami zdarzają się jednak takie dni, gdy jedziemy we trójkę.
W zeszły piątek wskoczliśmy na kolejny poziom naszych wspólnych wyjazdów.
Francik zaczął chodzić na tyle stabilnie, że pożegnaliśmy nosidełko.
Mamy już więc za sobą trasy do przedszkola i na rehabilitację z Franiem, który dziarsko tupta za wózkiem (jeszcze nie ucieka :P). Dzieki temu Zosia, tak jak na basenie, miała zapewnioną obstawę swojego prywatnego bodyguard'a 

Nie przeszkodził nam ani zimny deszcz ani snieżyca, która zatrzymała nas w drodze powrotnej powodując korek. 

Na poziomie emocjonalnym było bardzo przyzwoicie. Zoszka oznajmiała momentami swoją zazdrość (mama nie była na wyłączność), a Franek niezadowolenie, że nie może harcować na sali, gdy siostra ćwiczy, ale w sumie dalśmy radę.

Z perspektywą wiosny za rogiem, czyli mniejszej ilości ubrań do ogarnięcia, robi się całkiem przyjemna wizja wspólnych wyjazdów 


Franio&Śpiąca Królewna, czyli Zoszka po rehabilitacji.