poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Kilka słów wyjaśnień

Znikamy na pewien czas z bloga i profilu Fb.
Plan jest taki, że rzucamy wszystko i jedziemy wypocząć, żeby wrócić we wrześniu z solidną porcją sił na kolejny rok. Słowem: WAKACJE !

Zaliczyliśmy już obowiązkowe pakowanie połowy domu (czytaj: urlop z dziećmi). Udało się nam również w miarę ogarnąć kilka dodatkowych wyzwań. 

Ale co tu dalej będę pisać - Franek wszystko wyjaśnił, gdy pakowaliśmy tuzin toreb:



Hasła kluczowe: "ten pójdzie tam, a ta pójdzie tam", maszyna, morzu i wakacju (czyli morze i wakacje), Dziadziuś będzie malował, sypialnia, wyniesiemy.

Będzie się działo!
Wyjaśnienia po powrocie, a teraz zmykamy 

sobota, 20 sierpnia 2016

Kilka nowych słów :)

Niedawno zauważyliśmy, że w sytuacjach, które są dla Zosi trudne (hałas, tłok, wszelkie nowości), Zosia zaczęła wołać "przytulić", podnosić się do klęku i wyciągać rączki w nasza stronę. Trudno chyba o bardziej czytelny komunikat...

Druga nowość to całe zdanie, które rozkłada nas na łopatki. Gdy Zoszka czuje się dobrze, jest pogodna często woła "Ja się śmieję!" po czym zaczyna rechotać albo dostaje głupawki ☺ Do tej pory wydawało nam się, że operowanie zaimkiem "ja" jest dla Zosi zupełną abstrakcją, a tu taka niespodzianka.

Rozumienie przez Zosię otaczającego ją świata jest dla nas cały czas zagadką, więc każde nowo wypowiedziane przez nią poprawnie kontekstowo słowo przynosi nam mnóstwo radości.

Czekamy na kolejne ;) 

niedziela, 14 sierpnia 2016

Powroty

Bywają takie sytuacje, gdy przychodzę po Zoszkę do przedszkola, a ona na mój widok zaczyna płakać.
Trudne to bardzo.
Są takie chwile, gdy jestem odpychana ręką lub gdy Zosia odwraca się do mnie plecami i nie ma szans na choćby jedno mikro spojrzenie w moją stronę. 
Czasem takie odtrącenie trwa kilka godzin, innym razem kilka dni, a mnie nie pozostaje nic innego jak czekać, aż zza chmur wyjrzy słońce, a ja będę mogła schować na jakiś czas własną niemoc.

Ile razy zastanawiałam się gdzie popełniam błąd, że relacja ze mną jest dla Zosi zbyt trudna.
Ile razy płakałam za normalnością, wspólnym śmiechem czy nawet sprzeczkami.

W takich chwilach wracam do zdjęć, które przypominają, że przecież nie zawsze jest ciężko.
Zerkam na nie i czekam na powrót Zosi. Na spojrzenie, przytulenie, buziaka.


sobota, 6 sierpnia 2016

Step by step :)

Miałam dzisiaj napisać o emocjach, ale obok takiej sytuacji nie można przejść obojętnie ;)
Kadry z rehabilitacji:


Tak, Zoszka idzie sama! Widać, że nie jest to proste i wymaga od Zosi ciężkiej pracy. Linki, mimo naprężenia, cały czas się ruszają, więc mięśnie muszą pracować naprawdę na najwyższych obrotach, żeby Zoszka nie upadła. Waleczna nasza 

A tu dla odmiany coraz bardziej samodzielna wspinaczka. Zosia sama podnosi do góry stopy. Trzeba je jedynie stabilizować, żeby nie zsunęły się z wąskich drążków. Praktycznie nie musimy dźwigać Zoszki do góry - wchodzi sama  


Miłość Zosi do zjeżdżania nie słabnie, więc kiedy tylko znajdzie się chwilka czmychamy na plac zabaw: