wtorek, 30 września 2014

Z punktu A do punktu B itd.

Jak po sznurku.
Najpierw fotograf, żeby obrobić zdjęcie Zoszki.
Następnie kasa Urzędu Miasta, żeby uiścić opłatę urzędową, skąd odesłano nas do banku/ na pocztę - na stronach UM zabrakło aktualizacji, że kasy miejskie od lipca przestały obsługiwać podobne wpłaty, więc udaliśmy się biegusiem do banku.
Na koniec MOPS, żeby złożyć wniosek o wydanie nowej karty parkingowej dla Zosi.

I co? I nic. 
Orzeczenie o niepełnosprawności Zosi jest ważne do końca lutego przyszłego roku, ale mimo to nie możemy złożyć wniosku o kartę. Musimy stawić się wcześniej na komisji i uzyskać nowe orzeczenie. Po prostu autorzy ustawy założyli, że honorowane będą tylko orzeczenia wydane po 1 lipca 2014. 

Czas oczekiwania na komisję - 1,5 miesiąca. Stare karty obowiązują do końca listopada, powinniśmy więc zdążyć z wyrobieniem nowej. I niech tak będzie, korzystamy z niej każdego dnia kursując z Zosią na terapie. 

Dobrze, że Zoszka przeczekała tą bieganinę spokojnie w przedszkolu.

Na koniec był jeszcze punkt D czyli wizyta u lekarza, żeby wypełnić odpowiedni wniosek dla potrzeb komisji orzekającej, ale i przed tą papierologią udało się Zofijkę ochronić - trwała sobie w tym czasie w słodkim błogostanie podczas cranio-sakralnej :


Środowy P.S.: MOPS-y zostały zalane wnioskami o wydanie nowych orzeczeń o niepełnosprawności i kwiczą, ale można już usłyszeć pomruki z Warszawy, że mają przedłużyć ważność kart parkingowych do połowy 2015 roku celem uniknięcia chaosu. Jest fajnie.

piątek, 26 września 2014

Wieczorne P.S. - y

P.S.1
Pora zacna wieczorna. Pokazuję Zosi symbol "kąpiel" mówiąc - Zosiu czas na...
- Kąpiel! - woła Zoszka patrząc na kartonik.
Kolejny symbol się utrwalił tralala!

P.S.2
Odbieramy Zoszkę z przedszkola. Wiem, że jest głodna, więc pytam czego by chciała, w domyśle czekając na "jeeeść".
- Piwo! - poniosło tymczasem po korytarzu 

A figę!

Nagroda za wysiłek i dobrze wykonaną pracę naprawdę potrafi zdziałać cuda.
Zoszka ćwiczy chodzenie w rozbudowanej wersji kombinezonu Dunag 2 (zakupiony dzięki wpłatom z 1% ). Na filmikach dobrze widać, że Zoszka ma nieźle "opakowane" nóżki. Wszystko po to, żeby ich ustawienie było jak najbardziej prawidłowe oraz żeby jak najlepiej pracowały podczas tuptania. 
Z chodzeniem bywa różnie. Przedzieramy się przez etapy mniejszych i większych buntów, ale ostatnia środa była dla odmainy naprawdę ge - ni - al -na! Nasza Zoszka ćwiczyła stawianie kolejnych kroków przez...40 minut! Wszystko dzięki małym, niepozornym suszonym figom, które Zosia uwielbia. Jest nimi częstowana w ramach nagrody po kolejnych pokonywanych dystansach. Pod koniec tak się rozkręciła, że wsparcie było potrzebne w naprawdę niewielkim stopniu 

Rozgrzewka i pierwsze kroki:




I krótki fragment jednego z ostatnich uchwyconych dystansów (czas zaopatrzyć się w pojemniejszą kartę pamięci ;)):




I że niby według rokowań Zosia nie będzie chodzić?

A figę!

poniedziałek, 22 września 2014

Nowinki

Wiemy, że nasza Zosia czuje się dobrze w przedszkolu. Wnioskujeny to choćby po tym, że bardzo cieszy się na widok pań przedszkolanek i lubi się do nich przytulać. 
Ale dzisiaj Zoszka oznajmiła nam to osobiście! Odpowiadając na nasze pytanie czego by chciała po prostu odczepiła symbol przedszkola ze swojego skoroszytu, przyniosła go nam i pięknie zawołała (!!!) "przedszkole". Jedyną przeszkodą do spełnienia jej prośby była godzina - było już grubo po 17 - tej, więc Zoszka będzie musiała troszkę poczekać.


A to nie koniec dzisiejszych niespodzianek.

Kolejnym ogromnym zaskoczeniem było usłyszenie Zosi samodzielnie liczącej do...10! Stałam tuż obok niej zaskoczona z rozdziawioną buzią, więc nie uchwyciłam tego momentu, ale będę polować na powtórkę.

Zosia została również pochwalona w przedszkolu. Po raz pierwszy wzięła aktywny udział w kolorowaniu obrazka kredką i pędzelkiem. Czyżby szykował się nam zwrot akcji w sferze malarsko - plastycznej, choćby jakiś tyci tyci ☺?

Dobry dzień po prostu 

środa, 17 września 2014

Mistrzowie randek

Oj skurczył się czas na rodzicielskie randkowanie, więc każda okazja jest dobra.

Okoliczności: Zosia jeszcze w przedszkolu, Francik na końcówce zajęć rehabilitacyjnych. Wpadamy szybko do pobliskiego mini marketu.
Rekwizyt: lody waniliowo - czekoladowe
Muzyka: "Cisza" Bednarka  sączy się z samochodowego radia
Czas trwania: 14 minut i 37 sekund

Kochamy nasze dzieci, ale jeśli znajdzie się chwilka dla dwojga, to od razu niebo jakieś takie bardziej niebieskie a i poziom serotoniny rooooośnie, ech 

poniedziałek, 15 września 2014

Rozwiązanie zagadki i trochę o wrześniu

Marta, gratulacje - zgadłaś 
Próbowaliśmy już wielu rzeczy, żeby ułatwić Franiowi ząbkowanie, ale bez większego efektu. Jakiś czas temu Francik sam dorwał osłonki łusek i zaanektował je jako gryzaki, które w ostatniej fazie wychodzenia czwórek sprawdzają się idealnie. Połączenie mocnej skórki i taśmy rzepowej jest strzałem w dziesiątkę, więc polecamy. Nietypowy gryzaczek pozwala ograniczyć ilość wgryzień Frania w udo/ramię/łydkę (nie, nie swoje, cudze), którymi nasz syn lubi rozładowywać nieznośne napięcie w paszczy. I kto by pomyślał !


Przy okazji zachęcam Was do zaglądania na bloga http://mlodszybrat.blogspot.com/, w którym Marta opisuje przygody i zmagania swojego synka Julka, któremu towarzyszy brat Krzyś. Bardzo lubię ich odwiedzać 

*****

Od jakiegoś czasu bawiliśmy się w zgrywanie planu, żeby ogarnąć cotygodniowe zajęcia naszej rodzinki. Gdyby ktoś zrobił mi zdjęcie w trakcie spoglądania na szkic grafiku, wyglądałabym pewnie mniej więcej tak:


Od dłuższego czasu zastanawiałam się jak my pospinamy całość i w głowie miałam jedynie "mama, don't panic!". Szczęśliwie jesteśmy już na półmetku września i mogę stwierdzić, że tygodniowy plan się kula, a nawet ma się całkiem dobrze. Tempo ulegnie podkręceniu gdy Tata skończy urlop, ale najważniejsze, że udało się nam całość pożenić i na wszystko na czym nam zależało znalazł się czas. 
W wolnych chwilach biegamy i załatwiamy wszelkie zaległości, które wymagały obecności dwójki rodziców. Na cztery ręce  (i nogi :-P) jest zdecydowanie łatwiej.

P.S. Zoszka zaczęła trzeci tydzień w przedszkolu bez kataru i innych przypadłości. Na tym etapie w zeszłym roku przepędzaliśmy wielgachnego katarowego gluta, więc z przyjemnością odnotowujemy postęp 

środa, 10 września 2014

Zagadka, nowinka i niespodzianka

Zoszka tupta regularnie w przeznaczonych do tego łuskach. Dla nas ich zastosowanie jest tylko jedno - rehabilitacyjne. Pytanie jednak, jaki użytek z łuskowych osłonek, które ostały się po poprzednich, za małych już łuskach, zrobił nasz Francik. Zanim rozwiążę zagadkę, chętnie poznam Wasze pomysły jak można wykorzystać małe, prostokątne coś mocowane na rzep 



*****

W przedszkolu Zosi rusza dogoterapia. Dwa labradorki będą odwiedzać dzieciaczki co drugi tydzień. Jestem baaardzo ciekawa reakcji Zosi (i psiaków :-P)!

*****

Dziś po rehabilitacji Zoszka sprawiła nam nie lada niespodziankę. Gdy Tata pomagał się jej przebrać, Zosia zawołała "pić". Dostała wodę i faktycznie sporo wypiła. Tak, tak, Zosia zawołała SAMA, niepytana o to czy chce pić, a do tego poza domem czy przedszkolem. Nasza komunikacyjna droga od symbolu do słowa ☺ Jupiii!

niedziela, 7 września 2014

Kooonieeec :) Hurra hurra hurra!

Po raz pierwszy w życiu wiosna nie cieszyła mnie tak bardzo.
Po raz pierwszy chciałam, żeby wakacje skończyły się równie szybko jak zaczęły.
Po raz pierwszy niecierpliwie czekałam na jesień.
W marcu Tata wyjechał na pół roku z powodów zawodowych. Pierwszy i ostatni raz na tak długi okres czasu. Decyzja o wyjeździe nie była łatwa, ale wiedzieliśmy, że lepszego momentu nie będzie.
Nareszcie mogę odetchnąć z ulgą i napisać uff, ogarnęliśmy nową rzeczywistość, choć nie brakowało trudnych chwil. Tata pojawiał się co jakiś czas, ale mimo to (a może właśnie dlatego) z emocjami Zosi bywało różnie. Staraliśmy się jej wszystko tłumaczyć i mówić co będzie się działo, ale niewiele to pomagało. Jestem przekonana, że Zosia bardzo dobrze rozumiała momenty gdy Tata wyjeżdżał, no bo jak inaczej wytłumaczyć łzy spływające wtedy po jej policzkach i trudną do opanowania złość, która utrzymywała się jeszcze przez dzień lub dwa?
Minione pół roku było niezłą szkołą także dla mnie. Dowiedziałam się o sobie kilku rzeczy niefajnych (kryzysowe sytuacje potrafią obnażyć słabości :-P), ale potrafiłam też pozytywnie siebie zaskoczyć. Odkryłam również prawo kumulacji sytuacji trudnych, które regularnie przypominało o sobie w momentach wyjazdów Taty i znikało gdy Tata wracał. No ale wiadomo, co nas nie zabije...
Z blogowej karty ślę buziaki dla całej rodziny wspierającej - bez Was absolutnie nie dalibyśmy rady. Bardzo się cieszymy, że przez cały ten czas udało się utrzymać rehabilitację i terapie Zoszki na standardowym poziomie. Dzię-ku-je-my Rodzinko!
I jeszcze dziękujemy za wszystkie oferty pomocowe. Świadomość, że w razie czego pomocna dłoń jest tuż tuż była bardzo, bardzo ważna!

Od kilku dni jesteśmy sobie razem we czwórkę i oswajamy się z myślą, że to już naprawdę kooonieeec. Krząta się ten nasz Tata to tu, to tam i niech tak już zostanie 

Podsumowując, daliśmy radę, ale dobrze, że ostatnie sześć miesięcy mamy już za sobą , bo bez Taty, co tu kryć, kicha na całego!

wtorek, 2 września 2014

Bo w życiu ważne są tylko chwile :)

Czekamy na takie obrazki z utęsknieniem.
Przebłyski czułości ze strony Zosi kompletnie rozkładają nas na łopatki.
Mimo trudnych momentów po drodze, warto czekać, bo gdy już się pojawią...wzrusz, wzrusz...