Boże Narodzenie spędziliśmy razem i w zdrowiu, a to najważniejsze. Odpuściliśmy sobie nadmierne przygotowania tak, żeby poczuć Święta zamiast garbu od zmęczenia. Odnotowaliśmy też kilka świątecznych spostrzeżeń.
- w kwestii jedzeniowej odkryliśmy, że:
Zosia świetnie radzi sobie łyżką z pokarmami o mieszanej konsystencji np. "rybą po grecku", a do tego dzielnie wiosłuje nawet w przypadku płynnego barszczu.
Franek stanowi realne zagrożenie dla porcji sałatki jarzynowej, która rokrocznie czeka na Tatę. Zdaje się będzie obowiązywała zasada kto pierwszy, ten lepszy ☺
- w kwestii jedzeniowej odkryliśmy, że:
Zosia świetnie radzi sobie łyżką z pokarmami o mieszanej konsystencji np. "rybą po grecku", a do tego dzielnie wiosłuje nawet w przypadku płynnego barszczu.
Dodatkowo Fanio dołączył do smakoszy wigilijnego kompotu.
- zaliczyliśmy wigilijną głupawkę Zoszki, pewnie kompot z suszu uderzył jej do głowy.
- Zosi udało się przetrwać intensywny czas rodzinnych spotkań. To co dla nas było bardzo miłą odskocznią, dla Zoszki stało się nie lada wyzwaniem okupionym problemami ze spaniem. Wracamy już do stałego rozkładu dnia, a Zofijka zdaje się czuć coraz lepiej. Wyciągnęliśmy też kilka wniosków na przyszły rok tak, aby ułatwić Zosi ogarnięcie tych kilku świątecznych dni.
- zdarzało się nam bezwstydnie pospać do ok. 9.00 (dzięki łaskawości naszych dzieci - bardzo ten gest doceniamy ☺)
- kilkukrotnie przyłapaliśmy dzieciaczki na dawaniu sobie buziaków (Franio Zosi, ale i Zosia Franiowi!).
Dobry świąteczny czas. Mamy nadzieję, że dla Was również!
Milo, spokojnie, radośnie się czytało ten post ...:)
OdpowiedzUsuńTtrochę zazdroszczę tego fajnego klimatu :)
Pozdrawiamy serdecznie!
UsuńPiękne... :)
OdpowiedzUsuńKasia...
Kasiu, posyłamy uściski :*
Usuń