czwartek, 4 grudnia 2014

Meldunek

Uprzejmie melduję, że:

Od dwóch miesięcy z ogonkiem bawimy się z Zoszką w oparciu o metody niedyrektywne, czyli cały czas pracujemy nad relacją.
I powiem Wam - to działa  
Nie widzę spektakularnych efektów, ale wiele małych pozytywnych zmian, które zachęcają do odkrywania kolejnych możliwości Zosi i dalszego podążania obranym kursem.

Podpatruję Zosię w różnych sytuacjach i to co mnie cieszy najbardziej, to coraz częstszy i dłuższy kontakt wzrokowy. Spogląda na swoich staruszków, na terapeutów, członków bliższej rodziny, ba, nawet na Frania kuka! Zosia patrzy gdy o coś prosi, gdy czegoś się obawia, gdy coś do niej mówimy lub uczestniczy we wspólnej zabawie. Jest to bardzo, bardzo budujące! 
Te pozytywne momenty przeplatają się z gorszymi dniami, trudnymi zachowaniami. Choć czasem nie jest łatwo, pogodziłam się, że tak to będzie. Sinusoida, ale małymi kroczkami naprzód. 

Od niedawna Zoszka zaczyna wchodzić również w rolę obserwatora. Wcześniej najczęściej nie angażowała się sama z siebie w różne wspólne formy aktywności, często była wyłączona. Teraz niby jest obok, ale często zerka, obserwuje co się dzieje, a ja po cichu liczę na to, że ostrożnie, powolutku zaczyna się otwierać furtka nowych możliwości. Przez podpatrywanie można się przecież wiele nauczyć!

W ostatnich dniach nastąpiła też detronizacja symbolu. Wcześniej królowały kolejno "pianinko", "płytka", "ciasto" czy "jogurcik". Aktualny numer jeden to "bawić się". Symbol ten jest głównie związany z "playroom'em" czyli godzinnym czasem tylko dla Zosi, kiedy bawimy się wspólnie (korzystając z instrukcji terapeutycznych) zachęcając Zoszkę do patrzenia w oczy oraz aktywnego bycia w relacji. To niby prosta sprawa, ale dla Zosi wiąże się to z bardzo dużym wysiłkiem, więc tym bardziej jestem przeszczęśliwa, że zaczyna przedkładać wspólne zabawy nad wcześniejsze hity  

 P.S. W przedszkolu Zosi została zorganizowana "akademia zdrowego przedszkolaka", gdzie dzieciaczki uczyły się jakie produkty warto jeść, a co zdecydowanie trzeba odrzucić. Przygotowywaliśmy też wspólnie sałatkę owocową. Zoszka, biorąc sobie do serca wszystkie porady, przez cały czas spotkania szeptała mi do ucha "ciastoooo"  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz