Termin 4.01 rezerwowaliśmy dla Zoszki w sierpniu. Udało się go złapać jakimś cudem, ponieważ czas oczekiwania na wizytę to mniej więcej rok 🥳
Rano 1.01 Jaś przywitał nas temperaturą 38,7 🙈, więc miny mieliśmy oj nietęgie 🤯😱 Żebyśmy się chociaż bardziej towarzysko udzielali, zamiast kulturalnie omijać wirusy podczas przerwy świątecznej, a my zostaliśmy w domowych pieleszach przez większość czasu 🥳
Nic to nie dało. Zjadliwy szczep i tak znalazł sobie kanał dotarcia 🙃 W tym momencie ścisk w sercu dał o sobie znać, bo znalezienie kolejnego nieodległego terminu leczenia stomatologicznego w narkozie naprawdę jest wyzwaniem. Natomiast znalezienie miejsca, które może i trąci z wyglądu PRL-em, ale przeprowadza leczenie sprawnie, tłumacząc rodzicowi co i jak, z poszanowaniem zasad higieny (serio nie zawsze rękawiczki jednorazowe to standard 🙄), bierze pod uwagę sugestie rodzica (pierwszy raz zabezpieczono Zosi wenflon na ręce) oraz przeprowadza sedację profesjonalnie i możliwie jak najkrócej, jest wyzwaniem jeszcze trudniejszym.
Leczenie w narkozie jest dla Zoszki bardzo ciężkie. Bidula musi przetrwać niezrozumiały dla niej etap głodu przed i po leczeniu, a także zmierzyć się z ogromnym stresem, na który przez tyle lat nie udało nam się niestety znaleźć skutecznego sposobu 😥
Tym razem leczenie i zabezpieczanie szkliwa na kolejne miesiące odbyło się prywatnie (NFZ daje taką możliwość tylko 1x w roku, a nadwątlone zaciskaniem szczęki zęby Zosi wymagają kontroli co 6-8 miesięcy). Narkozę opłaciliśmy z 1% za co Wam z całego serducha dziękujemy ❤❤❤
Kamień z serca, że Zosia nic od Jasia nie chwyciła i leczenie mamy już za sobą. Jest to o tyle ważne, że w przypadku złego samopoczucia Zosi, możemy odrzucić stomatologiczną przyczynę bólu.
O ile wybudzanie po narkozie przebiegło szybko i bezproblemowo, o tyle późniejsze popołudnie i zasypianie były pełne płaczu i krzyku. Nie wiemy czy przyczyną była narkoza czy zawirowanie pogodowe i związane z nim wichury oraz szybki spadek ciśnienia (a może wszystko naraz), ale bezradność i zmęczenie wyssały z nas resztki sił witalnych w tym dniu. Odetchnęliśmy z ulgą, gdy wymęczona Zosia w końcu usunęła.
Dziś popołudnie było już znacznie lepsze.
Kumulacja ostatnich stresów zdaje się być za nami (tej wersji się trzymamy 😉). Czas złapać równowagę (a przynajmniej próbować 😜)
Trzymajcie się zdrowo 😘❤
P.S. Niezmiennie walczymy 👉Katowice 🇵🇱 ➡️ Aschau 🇩🇪 😉💪
https://zrzutka.pl/w9ysza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz