Błyskawicznie mija nam ten czerwiec.
Dużo się działo i ani się obejrzeliśmy, gdy przywitały nas wakacje.
Udało się z gipsami!
Emocje Zosi były co prawda mocno rozchwiane, ale nie było żadnych sygnałów, które świadczyłyby o tym, że powodem zmiennego nastroju są gipsy właśnie. I nie pomyliliśmy się decydując o ich ściągnięciu po upływie docelowych dwóch tygodni. Nie było żadnych odgniotków.
pionizacja z "kotwicami" ☺
Huśtawka nastroju pozostała - cudne chwile przeplatają się z sytuacjami trudnymi i na chwilę obecną nic nie wskazuje na to, żeby nadciągała jakaś zmiana.
W tym tygodniu Zoszka wróciła do ćwiczeń w Dunagu. Nóżki są słabe, trzęsą się, ale zostały porządnie rozciągnięte. Gdy Zosia wróci do formy, wskakujemy w Walkera i na dwór! Na pobliskim placu zabaw dobudowano podjazd dla wózków obok schodów, więc Zoszka może kulturalne przyjść sama na plac zabaw ☺ Do huśtania nie będzie trzeba jej dwa razy zachęcać!
W czerwcu świętowaliśmy również Dzień Dziecka, Dzień Mamy i Dzień Taty w ramach "Wioski Smerfów" zorganizowanej w przedszkolu Zosi. Pogoda dopisała, więc bawiliśmy się wspaniale w ogrodzie. Był występ dzieciaczków, mnóstwo smakołyków do jedzenia, wspólne tańce, zabawy z clownem oraz odwiedziny panów policjantów, dzięki czemu smyki mogły usiąść za kółkiem auta policyjnego. Moc atrakcji! To był bardzo miło spędzony czas!
fot. przedszkole Zoszki
tańce ☺
fot. przedszkole Zoszki
Udało nam się także odwiedzić Rebusa. Za pierwszym razem Zoszka zaliczyła pełny przejazd. Tydzień później jazda była krótsza ze względu na emocje Zosi. Dostosowujemy się w tym zakresie do tego, czego Zoszka w danym dniu potrzebuje. Nic na siłę. Widać, że gdy nic jej nie dolega, jazda na końskim grzbiecie sprawia Zosi frajdę ☺
Pod koniec miesiąca po raz pierwszy braliśmy udział w zakończeniu roku szkolnego w przedszkolu Frania. Zastanawialiśmy się jak będzie z Zoszką. Nowe miejsce, mnóstwo osób, gwar. Nie było lekko, ale Zosia dała radę.
Tak bardzo chcielibyśmy, żeby było możliwe uczestniczenie w podobnych wydarzeniach całą rodziną bez potrzeby zastanawiania się, gdzie leży granica wytrzymałości Zosi. Może kiedyś, ech. A póki co cieszymy się, że się udało ☺
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz