wtorek, 28 listopada 2017

Co nam zaprząta głowy cz.I

Część spraw odhaczamy jako załatwione, inne wciąż czekają na pozytywne zakończenie.
Jedno jest pewne - wciąż coś się dzieje i na nudę nie możemy narzekać.

Mamy nową spacerówkę do pokonywania krótkich dystansów. Nasz dotychczasowy staruszek Mclaren wytrwał do końca - uf, uf, uf! Bałam się, że rozkraczy się w którymś momencie i trzeba będzie Zosię nieść. Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło. Dotychczasowy Mclaren służył nam dzielnie przez 5 lat i i był niezbędny w codziennych kursach do różnych miejsc.

Nowy wózek oznacza sprawne składanie i rozkładanie oraz niezacinające się kółka. Słowem - miodzio!
Jedyny mankament to cena - za tą lekką konstrukcję trzeba zapłacić "jedyne" 3000 PLN. Tym razem załapaliśmy się na refundację NFZ, więc cieszę się, że przynajmniej w tym przypadku nie musiałam organizować dodatkowego źródła dofinansowania. Mniej pociesza fakt, że cena jest absurdalnie wysoka, a my wszyscy składamy się na zakup podobnych sprzętów, które są nieumiejętnie wyceniane (albo pazernie raczej).



Dla Zosi wózek, dla Frania też coś miłego. W zależności od Francikowego pomysłu: kokon/ dziupla/ dom/ rakieta/ koja:



Po dwóch miesiącach oczekiwania, dotarły również specjalne buty w wersji zimowej dla Zosi.
Są zaopatrzone w 4 rzepy, więc zakładanie ich czy ściąganie nie sprawia żadnych problemów.
W tym przypadku otrzymaliśmy częściowe dofinansowanie z NFZ-u. Cena, jak można się domyśleć, jest również nieprzyzwoicie wysoka - 330 zł. Co ciekawe te same buty dostępne na stronie producenta są o kilkadziesiąt złotych tańsze niż w przypadku, gdy przewidziane jest dofinansowanie NFZ. Nikt z pracowników nie  był w stanie dotychczas wyjaśnić skąd bierze się ta różnica w cenie, skoro produkt jest taki sam...

Jeżeli do ciepłych butów dorzucimy czapkę oraz spodnie narciarskie, które Zoszka po raz pierwszy zaakceptowała bez problemu - zima może przyjść. Mamy chrapkę na sanki ;)  Jedyny kłopot to rękawiczki, ale znajdziemy jakieś tymczasowe rozwiązanie, jeżeli będzie taka potrzeba (czytaj: niech ten śnieg w końcu sypnie konkretnie ☺).

Wciąż czekamy na termin komisji, która ma wydać nowe Orzeczenie o Niepełnosprawności. Wyjątkowo późno tym razem się to odbywa. Obecne orzeczenie traci ważność 30.11, karta parkingowa również, a na komisję możemy liczyć najwcześniej w połowie grudnia.

Zoszka jest znowu posiadaczką dwóch dorodnych gipsów. Dziś mija już 6 dzień i wszystko wygląda naprawdę dobrze! Brak pęknięć, nastroje Zosi podobnie jak wtedy, gdy gipsów brak. Mam nadzieję, że i tym razem Zosia wytrwa pełne dwa tygodnie.





A poza tym powolutku zaczynamy myśleć jak ogarnąć proceduralną stronę przeniesienia Zosi do nowej placówki od września oraz przymierzamy się do wprowadzenia w życie kilku usprawnień,  które do tej pory odkładaliśmy na wieczne "kiedy indziej", ale o tym już innym razem. 

P.S. Zoszka zaczęła intensywniej wyrażać swoje emocje. Gdy się zdenerwuje coraz częściej woła wyraźnie... "k...a m..ć". Puszczamy to mimo uszu, żeby nie utrwalać i nie podkreślać, choć zmraża nas, gdy słyszymy wiązankę rzucaną przez Zosię. Na szczęście możemy usłyszeć również wiele dobrych słów, co sprzyja zachowaniu równowagi psychicznej ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz