Nowy Rok tuż tuż.
Ten stary przyniósł nam pozytywną rewolucję, ale i zdążył nas porządnie zmęczyć.
Czyli chyba wszystko w normie - życie 😊
Niezmiennie marzę o Zosi bardziej otwartej na otaczający świat.
Wyobrażam też sobie, że spuszczamy łomot wszystkim przeciwnościom, które Zosia spotyka na swojej drodze w 2020😊
Chciałabym, żeby to był waleczny rok. Żeby udawało się nam wygrywać małe bitwy, bo przecież życie tak właśnie upływa - krok za kroczkiem, zwłaszcza, gdy trasa biegnie wciąż pod górkę.
"Tyle wart jest nasz rok, ile zdołaliśmy przezwyciężyć w sobie niechęci, ile zdołaliśmy przełamać ludzkiej złości i gniewu. Tyle wart jest nasz rok, ile ludziom zdołaliśmy zaoszczędzić smutku, cierpień, przeciwności. Tyle wart jest nasz rok, ile zdołaliśmy okazać ludziom serca, bliskości, współczucia, dobroci i pociechy."
~ kard. Stefan Wyszyński
No to skok w Nowy Rok 💪💪💪
Do Siego!
W+B+Z+F+J
P.S. Update z pola walki. Franek już po ospie. Wersja lekka. Zoszka zaliczyła zacną wirusówkę z temperaturą ponad 39. Teraz pozostał tylko kaszel, który wywołuje jej śmiechawkę, więc kierunek jest dobry. Wirus nie poddał się łatwo i przeskoczył niestety na Jasia, Sylwester upłynie nam więc na oglądaniu bajki z Franiem, śpiewaniem Zosi i utulaniem najmniejszego smyka z dźwiękami inhalatora w tle. Sylwester z trójką znaczy się 😉