Ani się obejrzałam, gdy jasnozielone wiosenne liście na drzewach nagle zaczęły wołać "hej, lato tuż tuż", zmieniając swoją barwę na ciemną zieleń.
Powitaliśmy również jerzyki, najszybsze ptaki w locie horyzontalnym 💪💪💪, które co roku przylatują wijąc gniazda w naszych blokowych płytach i skutecznie chronią nas przed komarami ❤🙂 Lubimy je obserwować!
Dzień za dniem mija nam pod znakiem...zębów. Franek traci mleczaki, Zosi od stycznia dokucza wychodząca trójka, a Jaś zdaje się być kopią swojej siostry jeśli chodzi o wyżynanie się mleczaków. Męczy się bardzo no i cóż, my razem z nim, stąd te przestoje na blogu 😉 W najbliższych miesiącach będą raczej ekspresowe wpisy 🙂
Nadal pozostajemy blisko domu. Przyznaję, nie ogarniam przepisów dla placówek przedszkolnych i szkolnych ograniczających epidemię, utrzymywanie znacznych ograniczeń dla wizyt w przychodniach przy jednoczesnym dopuszczeniu biesiadowania na weselach, spotkań w licznych grupach. Krzywa aktywnych zachorowań w Polsce nadal rośnie. O nas raczej się nie boję, ale wolałabym uniknąć kwaratanny, żeby Zosia znowu nie miała przestoju w ćwiczeniach oraz żeby nieświadomie nie sprzedać wirusa dalej komuś, dla kogo może być niebezpieczny... Ale może to obawy na wyrost? Jak Wy się odnajdujecie w obecnej sytuacji?
Zoszka wróciła na ćwiczenia 💪💪🔥🔥🔥 2x w tygodniu Podrobot, 1x ćwiczenia, 1x masaż. Ufff. Nie wiem co by było, gdyby przerwa była dłuższa. Mam nadzieję, że uda nam się odbudować i wzmocnić te strefy, ktore się w ostatnich tygodniach znacznie osłabiły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz