Ponad doba od operacji. Z każdą godziną Zoszka czuje się coraz lepiej. Najtrudniejsze wydaje się być już za nią 💛🧡❤Jest silnie nawadniana, a nowy dren sprawdzany. Udało się pospacerować poza pokojem😊
Przyznaję, byłam nastawiona na wymianę drenu i zastawki za jednym zamachem. Pomyślałam, że jeśli cały zestaw zostanie zaimplantowany nowy, oznaczać to będzie tochę mniej stresu i analizy pod kątem jego awarii niż gdyby pozostało w głowie kilkunastoletnie urządzenie. Lekarze poinformowali nas jednak, że wymieniony będzie tylko dren, bo tu ewidentnie jest wskazanie. Trochę mnie to zaniepokoiło (mózg matki - ten typ tak ma chyba częściej niż powinien 🤪). Na szczęście lekarze szczegółowo wyjaśnili z jakich powodów oraz jaki będzie przebieg operacji.
Okazuje się, że jeśli nie ma typowych oznak niedrożności zastawki (zakażenie bakteryjne, fizykalne objawy nadciśnienia) zanim podejmie się decyzję co dalej, zastawka jest dokładnie sprawdzana podczas operacji. Uśpiony pacjent jest... pionizowany! Bada się ciśnienie w różnych miejscach urzadzenia, sprawdza czy nie trzeba wymienić jakiejś jego części lub wprowadzić dodatkowego elementu. Pełna wymiana zastawki to rozległa operacja. Decyzja o jej przeprowadzeniu musi mieć konkretne wskazania.
W przypadku Zosi zastawka pracuje idealnie, ma prawidłowe parametry, więc ostatecznie została. Za to okazało się, że przy drenie są zrosty (na wysokości szyi, obojczyka i w brzuchu), które po ostatnich skokach wzrostowych musiały Zoszkę mocno ciągnąć i jak stwierdził lekarz być przyczyną bólu...Cały dren był już mocno zużyty.
Bardzo chciałabym, żeby operacja przełożyła się na lepsze samopoczucue Zoszki. Ostatnie tygodnie były bardzo trudne, z dużą autoagresją. Wczoraj zasnęła spokojnie i szybciutko - po raz pierwszy od wielu tygodni 💛🧡❤
---------------
A teraz czas na reklamę 😁
Na koniec nasza subiektywna polecajka. Może dla kogoś ta informacja będzie pomocna. Oddział neurochirurgii w Katowicach jest naprawdę wyjątkowy mimo ogólnych problemów w systemie opieki zdrowotnej. Tamtejsi lekarze mają czas dla małych pacjentów i ich rodziców. Nie ma taśmociągu. Można liczyć na precyzyjną informację dotyczącą leczenia. Na katowicki oddział trafia wielu pacjentów z innych części Polski po źle przeprowadzonych zabiegach lub takich, po których zdarzyły się powikłania (życie, bywa). Tym pacjentom w innych placówkach nikt nie chciał lub nie potrafił pomóc. Tutaj mają szansę na leczenie.
Tak zapamiętałam ten oddział wiele lat temu i tak odbiera go Zoszkowy tata także dziś. Polecamy👍!