To był bardzo udany czas. Płuca przewietrzone, wszyscy wyspani (Zoszka miewała pobudki o 5.30 rano, ale grzecznie bawiła się w łóżeczku do pory bardziej przyzwoitej dając pospać rodzicom. Dobre dziecko J). Słoneczna, ciepła pogoda grała z nami w chowanego, ale wypoczynku nie popsuła. Były spacery, lody, taplanie się w wodzie i nie tylko. Zresztą zobaczcie sami:
  | 
| Wszystkie polne drogi prowadzą do budki z lodami... | 
  | 
| Ale same spacery też lubię. | 
  | 
| Wydawało nam się, że Zosia lubi lody... | 
  | 
| Ale jak się okazało... | 
  | 
| Lody, to niepotrzebny dodatek do wafelka  J  | 
  | 
| Zosia chyba po raz pierwszy na żywo mogła  połączyć dźwięk "miau" z jego właścicielem, a nie jego obrazkowym odpowiednikiem. | 
  | 
| Zosia kota się nie bała, może dlatego, że był z gatunku  tych "przytulaśnych". Kot też się nie bał, jeździł z Zoszką w wózku na spacery 
J  | 
  | 
| Nasza ulubiona droga na spacery. | 
  | 
| Tata zamknij oczy, będę Cię prowadzić. | 
  | 
| Buszująca w polu kukurydzy. | 
  | 
| Słodkości. | 
  | 
| Zoszka walczy z kotletem, co wcale nie jest proste
J  Koty - "Zosia podziel się posiłkiem"... | 
  | 
| Niebieskooka. | 
  | 
| Woda zimna, ale dam radę. | 
  | 
| Zimno zwiększa napięcie utrudniając zabawę w wodzie. Zosia nie chodzi i nie pływa, więc ma ograniczone możliwości rozgrzania się. Mimo to jest dzielna i radzi sobie dużo lepiej niż rok temu. | 
  | 
| Spacer łódką. Nie było łatwo. Łódka się buja, Zosia nie czuje się pewnie i  mocno się spina. | 
  | 
| Ale były i takie momenty 
J | 
  | 
Najlepsze pierogi świata. Z kurkami i z jagodami. Produkt lokalny i sezonowy. Zosia - "Nie dam rady zjeść wszystkiego niestety..." | 
  | 
| A na podwieczorek...wafelek nieskalany lodami. | 
  | 
| Chlapu chlapu nad jeziorem Jelenim. | 
  | 
| Zaślubiny Zoszki z morzem. | 
  | 
| Fale - zdecydowanie to lubię. | 
  | 
| Przytulasy z Tatem. | 
  | 
| Zoszka, o czym szumi morze? | 
Spacer w stronę główek portu w Łebie.
  | 
| Jeśli jest motywacja (czytaj: woda lub piłka w Zoszkowym zasięgu), nie takie wyjście poza koc straszne.  | 
  | 
| Jezioro do użytku własnego. Tylko wodę zapomnieli podgrzać. | 
  | 
| I piaskownica też była. | 
  | 
| Biedroneczka. | 
  | 
| Obiadek na powietrzu. | 
Śmieszka.
  | 
| Hurra będzie szarlotka. Mniam! | 
Początki hipoterapii? Zoszka i konik polski.
  | 
| Rzucanie piłką, prosta rzecz, a tyle radości! | 
  | 
| Powrót - "Papo Smerfie, daleko jeszcze?" | 
Dla Zosi były to dwa tygodnie zupełnie innych bodźców i rodziców dostępnych razem dużo częściej niż poza czasem urlopowym. To był beztroski, radosny czas. Wróciło machanie "Pa pa". Pojawiło się "Ne ne ne" wypowiadane przy zanurzaniu Zosi w wodzie, co oznaczało wbrew pozorom aprobatę J Zoszka często wychodziła poza obrąb koca, co z powodu przeczulicy rączek było bardzo rzadkim widokiem do tej pory. Zrobiła się bardzo przytulaśna i bardzo często daje buziaki. Kontakt ze zwierzętami był bezcenny, chyba po raz pierwszy dla niej tak bezpośredni. Wcześniej bała się nawet małych chomików i nie chciała ich dotykać. Odkryliśmy, że kocha pączki, wafelki do lodów, czekoladę i pierogi. Nowe obrazy, kolory, faktury, zapachy, smaki. Ważne doświadczenia, które na pewno pomogą nam otwierać Zoszkę i dalej, małymi kroczkami, wychodzić naprzód rehabilitacyjnym wyzwaniom J
 
Piękne zdjęcia. Widać, że wakacje były udane:) Zosia to śliczna i taka radosna dziewczynka, że aż miło się ogląda te zdjęcia. Mamy nie widać więc mogę się mylić, ale chyba do taty Zosia podobna?
OdpowiedzUsuńZaślubiny z morzem - doskonałe zdjęcie, świetne ujęcie, wręcz idealne na jakiś plakat.
A połączenie jagód z kurkami to dla mnie totalna nowość, chyba że coś źle zrozumiałam i były dwa rodzaje pierogów;)
Wakacje rzeczywiście udane :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem Zoszka tatowa bardzo jest, no może kulinarne smaki ma po mamie ;)
Co do pierogów, może i gdzieś jest wersja kurki+jagody, my jednak jedliśmy je w dwóch rodzajach ;) O ilości nie będę pisać :P
A zdjęcie to zasługa pogody (pochmurne niebo, choć miał być błękit oraz światło niskiego, wieczornego już prawie słońca)