Zdarzyło się niedawno.
Dzień jak co dzień - nic nadzwyczajnego.
Dzień jak co dzień - nic nadzwyczajnego.
Pobudka Zoszki, mycie, ubieranie, śniadanie. Pobudka Frania, ubierane, jedzenie. Zoszkę do wózka, Frania w nosidełko. Jedziemy do przedszkola.
Przed wejściem, jak każdego ranka o tej samej porze, spotykam Pana Staszka zajmującego się transportem Jacka - na oko dwudziestoletniego chłopaka chorującego na MPDz. Przywozi go do ośrodka, przy którym znajduje się Zoszkowe przedszkole.
Pan Staszek patrzy na moje wygibasy przy wysiadaniu z samochodu (rozkładanie wózka, przekładanie Zosi, upinanie nosidełka, przekładanie Frania), a później spotykamy się w szatni (rozbieranie Zoszki z Franiem na klacie).
- Jacenty przyjechał!- zawołał jak co dzień Pan Staszek dzwoniąc domofonem po nauczycielkę, po czym spojrzał na naszą trójkę i powiedział - pani tak codziennie z dwójką maluchów, to wymaga niezłej organizacji. Na koniec westchnął i dodał - bez kobiet świat by nie istniał...
- Jacenty przyjechał!- zawołał jak co dzień Pan Staszek dzwoniąc domofonem po nauczycielkę, po czym spojrzał na naszą trójkę i powiedział - pani tak codziennie z dwójką maluchów, to wymaga niezłej organizacji. Na koniec westchnął i dodał - bez kobiet świat by nie istniał...
J
P.S. Zoszka nadal pociągająca, Franek solidarnie też. Ale jest coś, co cieszy - są takie momenty, że Zosiak potrafi wydmuchać nos. Mała rzecz, ale jakże pomocna w przeganianiu choróbska!
P.S. Zoszka nadal pociągająca, Franek solidarnie też. Ale jest coś, co cieszy - są takie momenty, że Zosiak potrafi wydmuchać nos. Mała rzecz, ale jakże pomocna w przeganianiu choróbska!
Zoszka dmuchaj :-) super wieści :-)
OdpowiedzUsuńnie ma to jak Kobiety ;) John nadal nie potrafi dmuchać ;)
OdpowiedzUsuńCo prawda, to prawda;)
OdpowiedzUsuńA Zosi i Franiowi- solidarnie zdrówka życzymy!
ach te kobiety! pozdrowienia!
OdpowiedzUsuń