W niedzielę zrobiliśmy ekspresowy reset głów. Spakowaliśmy najpotrzebniejsze manatki (udało się zejść poniżej dwóch toreb) i na kilka godzin porzuciliśmy miejski zgiełk. Synchronizując brak dziecięcych dolegliwości przeziębieniowych po obu stronach, udało się spotkanie w składzie moja siostra & ja & nasze rodziny. I był obiadek i ciacho i wspólne pogaduchy. Czas minął błyskawicznie i jak zawsze pozostał niedosyt.
Siostra to fajna sprawa jest J!
A tu jesienna pamiątka:
Za to w poniedziałek wpadliśmy w wir zajęć. Od rana przedszkole, rehabilitacja oraz komunikacja alternatywna. Zoszka stopniowo wdraża się w standardowy rytm dnia. Nie brak napięć na ćwiczeniach czy krzyków na pozostałych terapiach. Choróbsko zdążyło nabroić, więc powolutku będziemy odbudowywać Zoszkowe funkcjonowanie sprzed dwóch tygodni. W skrócie, trzeba pochorobowym problemom spuścić rehabilitacyjny łomot. Jest tak intensywnie, że wracając z zajęć miałam w samochodzie taki obrazek:
Śliczne rodzinne fotki:) Z uśmiechem patrzy się na nie. Franek rosły kawał faceta. Jest co dźwigać. A Zosia nadrobi zaległości. Z takim ładunkiem waszego pozytywnego nastawienia, z pewnością! I niech choróbska omijają was szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńRośnie nam chłopak w niezłym tempie bez dwóch zdań :) Wam również życzymy choroboodporności!
UsuńWasze wspólne zdjęcie jest po prostu CUDNE!!
OdpowiedzUsuńUściski i pozdrowienia:*