W naszym PRL-owskim piętrusie nadszedł czas na wymianę windy. Po ostatnim przymusowym postoju między piętrami cieszę się, że idzie nowe. Prace potrwają jeszcze kilka tygodni, więc musieliśmy się trochę przeorganizować (choćby zacząć wstawać 5 minut wcześniej, co przy ciemnych porankach zdecydowanie jest wyzwaniem ;)). Mamy szczęście, że Zosię z wózkiem trzeba przenieść tylko o jedno piętro w górę, aby stamtąd przedostać się przejściami do drugiej klatki, w której jest winda. Gorzej byłoby, gdybyśmy mieszkali w połowie wysokości budynku i trzeba byłoby nosić Zosię kilka pięter w dół lub do góry testując możliwości kręgosłupa.
Na przejściach pojawił się jednak inny problem. Wózek Zoszki, Rodeo, nie przciśnie się w miejscach przewężeń. I w sumie żaden wózek aktywny tam się nie zmieści. Gdyby wyobrazić sobie sytuację, że mamy u siebie gościa poruszającego się na wózku, to w przypadku awarii windy lub potrzeby ewakuacji, trzeba by tą osobę przenieść na rękach.
Kiedyś po prostu nikt sobie nie zawracał głowy, by dana trasa była dostępna także dla osób z niepełnosprawnością. Pytanie jednak, czy nie należałoby współcześnie, o ile to możliwe, dokonać pewnych modyfikacji, by zapewnić bezpieczeństwo także osobom poruszającym się na wózku? Jakoś wcześniej nie zwracaliśmy na to uwagi, ale perspektywa hipotetycznej ewakuacji z Zoszką i Franiem jednocześnie, przy niedrożnych przejściach, brzmi jak scenariusz dreszczowca...
Z pozytywnych stron remontu, gdy jesteśmy solo, wchodzimy z Tatą po schodach na nasze 7 piętro. Po kilku tygodniach widzę kondycyjną różnicę. Obecnie zadyszka chwyta na 6 piętrze, a nie jak na początku, na 3 :-P Może kursowanie po schodach wejdzie nam w krew?
P.S. Papierologia za nami, czekamy na informacje zwrotne w sprawie NF - Walkera ☺
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz