Zoszka siedzi marudna i popłakująca. Gorszy dzień.
Franek kuka w jej stronę z kuchni.
- Zocha, nie płacz!
Zosia nadal chlipie.
- Nie płacz Zocha!
Słychać pierwszy chichot Zosi.
- Nie płacz Zocha!
Śmiech Zoszki. Franek podchodzi do Zosi i zaczyna delikatnie głaskać ją po ręce.
- Nie płacz moja Zosiu.
Zoszka - najpierw z oporami, niepewnie, ale jednak - wyciąga ręce w stronę Francika, żeby ją dalej głaskał.
I po smutku ☺
Po prostu braciszek jest dobry na wszystko. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńłza w oku się kręci :)Franek najlepszy na niekorzystną aurę!
OdpowiedzUsuńStarszy młodszy brat. Zoszka ma szczęście :)
OdpowiedzUsuń