niedziela, 18 września 2016

Alfabet wakacyjny

Z wakacji wpadliśmy wprost w objęcia remontu, który przy dwójce maluszków ciągle odkładaliśmy na później.
Miało być niewinnie: odświeżyć i jednocześnie przeorganizować Zoszkowy pokoik, tak aby dostosować go do bieżących potrzeb, ale za sprawą moich kochanych i pozytywnie szalonych Rodziców - Teściów dzieje się znaaacznie więcej, a my nie ogarniamy rzeczywistości dłużej niż zakładaliśmy 

Po dłuższej przerwie powrócił internet, czas więc na odrobienie zaległości blogowych.

Wakacje. Śmignęły bardzo szybko, ale mamy poczucie, że udało nam się naprawdę wypocząć.
Wyjeżdżaliśmy z radością, ale i z kilkoma obawami dotyczącymi Zoszki. Podróż, nowe miejsce, nowy rytm. To, co powinno przynosić odprężenie i beztroskę bardzo często staje się dla Zosi dodatkowym bagażem zbyt ciężkim do udźwignięcia.

Były momenty trudne, dające w kość, ale mimo wszystko udało nam się znaleźć miejsce do którego będziemy wracać. Z dala od tłumów, bliziutko plaży. Zosia zaakceptowała miejsce, w którym mieszkaliśmy, a my czuliśmy się komfortowo w codziennych sytuacjach takich jak organizowanie posiłków, mycie czy spanie/drzemki. Wszystkie te czynności, mimo niepełnosprawności Zoszki, udawało się wygodnie ogarnąć.

Niezmiennie, gdy zjawiało się więcej osób wokół czy robiło się głośniej, u Zosi uruchamiała się potrzeba wyłączania się, ale było też kilka pozytywnych nowości, które sprawiają, że nadal będziemy chcieli oswajać Zosię z morzem.

Nasze tegoroczne wakacje w skrócie (no prawie ☺):

A jak autostrada
6 godzin nie licząc postojów. Tyle potrzeba, żeby poczuć pod stopami morski piasek. Taka podróż jest zdecydowanie do przejścia dla Zosi. Dwa postoje, ulubiona muzyka do słuchania i dłuższa podróż staje się możliwa 

D jak deszcz.
Śmignął pierwszego dnia rano, gdy zupełnie nam się nigdzie nie śpieszyło. Dał nam czas na dojście do siebie po podróży. A potem zniknął. I tyle go widziano. Słońce, chmury i nadmorski wiatr. To lubimy!  


F jak fala
Jeden z tegorocznych hitów. W zeszłym roku owszem fale się podobały, ale dopiero teraz regularnie słyszeliśmy jak Zosia woła "woda" domagając się kąpieli i rechocze, gdy fale rozbijają się o jej nogi.



G jak Góra Libek
Najwyższa wydma w okolicy. Mimo piaszczystej drogi i korzeni dotarliśmy na szczyt z wózkiem Zosi i rowerkiem Frania. Wydawała się maleństwem (12 m.n.p.m.), a jednak widok z samej góry jest piękny - polecamy!


J jak "Jeszcze jeść!"
Tak, wiemy, że powietrze i ruch pobudzają apetyt, ale żeby aż tak? Nasze dwa smyki jadły niemal bez przerwy, często więcej od starszaków.

K jak komunikacja: jeść, kocyk, woda, koniec, spać.
Mimo tak wielu nowości Zosia często komunikowała swoje potrzeby. A w nowych miejscach bywa z tym różnie.

L jak lody
Robione na miejscu. Gałka cudownie wielka. Mniam! Zosia pochłaniała swoją porcję, po czym objadała wszystkich dookoła, a potem jeszcze dopraszała się o dokładkę.


N jak namiot plażowy
Nasz absolutny wyjazdowy must-have. Zosia uwielbiała się w nim chować. Bo w przypadku zaburzeń autystycznych nic nie jest pewne. Nawet plaża może stresować.


P  jak pianka
Mama dostała do przetestowania suchą piankę. I to okazało się absolutnym hitem. Mimo chłodnego śmigającego wiatru, mama (która z natury jest zmarźluchem) mogła sobie zafundować dwugodzinne szaleństwo na falach. Było wspaniale i marzą nam się pianki dla całej rodziny - świetnie chronią przed chłodem, co dałoby możliwość dłuższego taplania się w wodzie, zwłaszcza Zoszce, której nieprawidłowa praca mięśni sprawia, że Zosia wychładza się wyjątkowo szybko i bardzo nasila się spastyka.


R jak relacja
Dwa światy niemal nie do pogodzenia. Jedno ucieka od ludzi, drugie uwielbia gwar. Jedno potrzebuje jak najwięcej stałości i powtarzalności, drugie ciągnie w stronę odkrywania i zachwyca się tym co nowe. Siostra szuka ciszy i spokoju, brat możliwości brykania i psot. Ale czasem byli razem.


S jak sen i samodzielność
Od wielu miesięcy Zosia ma problemy ze snem. Jednak nad morzem pięknie przesypiała całe noce, a co za tym idzie rodzice również mieli taką możliwość ;)
Zoszka zaczęła samodzielnie wracać z wody do namiotu, gdy robiło się jej zimno 

U jak Upsee
Odkryliśmy nowe zastosowanie. Wystarczyło nie wkładać części przeznaczonej dla stóp i można było towarzyszyć Zosi w ujarzmianiu fal. A rodzicielskie plecy miały dodatkowe wsparcie.


W jak wózek
Wiemy już, że chcemy wracać nad morze. Lubimy spacery plażą, ale bez odpowiedniego wózka jesteśmy w tym zakresie mocno ograniczeni. Zoszka waży coraz więcej i noszenie jej na barkach staje się coraz trudniejsze, tak jak ciągnięcie jej w zwyczajnym wózku. 
Myślimy więc o zorganizowaniu specjalnego wózka lub chociaż kół wymiennych, dostosowanych do jeżdżenia po piasku, o takich.


Było pięknie, musimy wrócić tam za rok 

P.S. Byliśmy w Kuźnicy.

5 komentarzy:

  1. Cudowne wakacje i cudowna relacja ;-) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie, super że się udało i wszyscy odpoczeliście:)

    OdpowiedzUsuń
  3. U jak uśmiech. Piękny, wielki i zarażający. Lubię gdy Zoszka się śmieje. Powodów na wakacjach miała wiele. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli wakacje udane. Minka Zosi mówi sama za siebie. A Francik na pierwszym zdjęciu wygląda niczym dobry duszek. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Najpiekniejsze miejsce na ziemi;)

    OdpowiedzUsuń