Remont remontem, ale czas na odpoczynek też musi się znaleźć.
Testowaliśmy Kozlika w wersji joggingowej, na rolkach ☺
Minus to gabaryty przyczepki (nie składa się, można jedynie odpiąć koła), co przekłada się na jej dość utrudniony przewóz samochodem. W naszym bagażniku się mieści, ale zabiera dużo miejsca. Będziemy kombinować z upinaniem jej na dachu w przypadku dłuższej podróży. Po kilku próbach znajdziemy dla Kozlika najlepszy sposób transportu.
Za to podczas jazdy sprawdza się świetnie. Przyczepka jest lekka i zwrotna. Nawet kurs pod górkę z wózkiem nie stanowi problemu.
Póki co jedyną trudność stanowią pasy - Zosia nie znosi ostatnio zapinania, ale to dotyczy akurat wszelkich pasów, ponieważ uniemożliwiają Zoszce mocne garbienie się oraz przechylanie się w lewą stronę. Ale tu nie ma zmiłuj, podczas jazdy musi być przypięta czy to w samochodzie czy w przyczepce.
Pierwsze koty za płoty. Mamy nadzieję, że jesień będzie łaskawa i jeszcze uda nam się połączyć wolny czas z ładną pogodą i korzystać z Kozlika ☺
Czyli od dziś nie tylko spacery są dla nas. Wspaniała perspektywa!
Bardzo dziękujemy mojemu pracodawcy za nowe możliwości!
Z radością przełamaliśmy jedną z barier, którą postawiła przed nami niepełnosprawność ☺
super :) wspaniale wykorzystujecie ten cudny sprzęt!!!
OdpowiedzUsuńostatnio robiliśmy przymiarkę, pewnie gdyby nie ten problem z przewożeniem też była by już nasza :/
uściski dla całej rodzinki szczególnie Zoszki
Tak, to chyba jedyny mankament tej przyczepki. A przewóz na dachu u Was nie wchodzi w grę? Pozdrawiamy ciepło!
Usuń