poniedziałek, 8 maja 2017

Refundacyjne przygody

Trzy posty czekają w kolejce na dokończenie i opublikowanie. 
Zamiast się nad nimi pochylić, koresponduję sobie z panią ze sklepu, w którym załatwiliśmy Zosi jeden ze sprzętów ortopedycznych.
Problem nr jeden, który pojawia się już nie wiem po raz który - sklep nie wie jak wystawić fakturę/faktury w sytuacji, gdy jest wielu płatników. Bawię się więc w księgową, dzwonię, piszę maile i wyjaśniam przedzierając się przez kolejne "tak się nie da".
Problem nr dwa - MOPS nie kontaktuje się bezpośrednio ze sklepem, ale załatwienie większości formalności zrzuca na rodzica. Tak jest przecież łatwiej. Rodzić dostaje list o przyznanym dofinansowaniu (tańsze to przecież niż mail) i uruchamia machinę refundacyjną czyli między innymi próbuje otrzymać fakturę właśnie  Wszystko w trosce o to, żeby się zbytnio nie nudził.

W tym całym bagienku jest jeden pozytyw - otrzymaliśmy dofinansowanie do kamizelki SPIO: 700zł z PFRON-u (staraliśmy się o 1400zł).

Mam nadzieję, że jakoś przebrniemy przez papierologię i z tego wsparcia skorzystamy... 
A ja do swojej wielozadaniowości dorzucam sprawność księgowej. Bo na to, że ktoś stworzy sensowny program refundacyjny chyba nie mam co liczyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz