Nic się w tej kwestii nie zmienia.
Wieczorami żywczyk, natomiast rano ciężko Zosię dobudzić.
6 rano z minutami.
Zapalam lampkę, delikatnie odkrywam kołdrę i wołam standardowo:
- Dzień dobry Zosiu! Pora wstawać!
Zoszka wyściubiła głowę spod kołdry i spojrzała na mnie oburzonym, półprzytomnym wzrokiem.
- Chwila! - zawołała, po czym nakryła się cała kołdrą i zaczęła chrapolić dalej w najlepsze ☺
Dobre :)
OdpowiedzUsuńJa też z 2 kwietnia, również sowa.
OdpowiedzUsuń;)
Pozdrawiamy :)!
Usuń