środa, 6 listopada 2013

Kierunek Kraków

Nadszedł czas na kolejne badanie Zoszkowych ocząt, wybraliśmy się więc dzisiaj do Krakowa odwiedzić panią okulistkę. 
W związku z rozpoczęciem kolejnego miesiąca Zosia postanowiła wziąć na klatę (a właściwie na nos) kolejną porcję bakterii. Zaczęła solidnie siąpać, pokasływać i smętnie snuć się po mieszkaniu. Na szczęście po weekendzie poprawiło się na tyle, że nie musieliśmy rezygnować z rehabilitacji, a jedynie wprowadzić troszkę lżejszą formę ćwiczeń. Nie było też potrzeby przekładać wizyty w Krakowie. 
Wbrew naszym obawom (choć pani dokor ma bardzo dobry kontakt z dziećmi, jest to jedank spotkanie tête-à-tête z lekarzem, co nadal Zoszkę mocno stresuje) cała wizyta przebiegła sprawnie, a czas upłynął nam bardzo szybko, mimo dłuższego pobytu ze względu na zakraplanie oczu do badania. 
Podsumowując wizytę:
- udało się przywrócić Zoszce symetryczne widzenie. Zosia nadal lekko zezuje, ale jest to obustronne (raz prawe, raz lewe oko) i wywołane głównie przez napięcia, zmęczenie lub silniejsze światło (słońce lub lampa błyskowa aparatu).
- po przebadaniu oczu widać, że Zosia nie ma wady wzroku.

Jest się z czego cieszyć, prawda ?

Na dzień dzisiejszy kolejna operacja nadal nie jest potrzebna.  Przyniosłaby jedynie efekt kosmetyczny. Oczywiście było by to dobre, ale biorąc pod uwagę całokształt Zoszkowej choroby i silny stres, z którym wiąże się zabieg, nie ma takiej potrzeby. Operację można przeprowadzić w każdej chwili. Możliwe, że za kilka lat, gdy podobne badania nie będą dla Zosi tak męczące, a główka będzie rozumiała więcej, wrócimy do tematu. Póki co, kolejna wizyta kontrolna czeka nas przed wakacjami.

Bez dwóch zdań muszę też pochwalić naszą Zoszkę. Była grzeczna, współpracująca i zdecydowanie zasłużyła na tytuł "dzielnego pacjenta". Udało się wykonać wszystkie niezbędne badania. Nawet zakraplanie oczu przebiegło sprawnie. Uwielbiam takie miłe niespodzianki!





W drodze powrotnej przeżyliśmy chwilę grozy (wywróciłam się z Franiem na rękach na mokrej ulicy), a na autostradzie towarzyszyły nam czarne chmury i ulewa trzymająca wycieraczki na najwyższych obrotach.
Szczęśliwie upadek zakończył się jedynie Franiowym płaczem (choć kontrolne USG będzie na pewno), a my bezpiecznie wróciliśmy do domu.

Z rzeczy miłych dla brzucha i oka, mamy na sumieniu objedzenie mojej siostry z pysznego obiadu i chlebków serowych, a małopolskie okolice pożegnały nas pełną tęczą (na zdjęciu fragment i kolory zniekształcone przez komórkę, ale pamiątka jest).




Dzień pełen wrażeń zaliczony. Dzieciaki już śpią w najlepsze. Czas na kubek dobrej herbaty!

8 komentarzy:

  1. Razem z gratulacjami dla Zosi - dzielnej pacjentki - pragnę wnieść malusieńką interpelację...... Proszę w liście zakupów na obecny tydzień, obok kaszki zabajone, uwzględnić butki z podeszwą antypoślizgową, rozmiar odpowiedni dla matki:) Proszę także o uwzględnienie starczego wieku Franiowej matki chrzestnej i niepodnoszenie jej ciśnienia takimi wydarzeniami:) Pozdrowienia dla całej czwórki :) Matka chrzestna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, te podeszwy to chyba dobry pomysł, choć wywrotkę na takim podłożu miałam po raz pierwszy. I szłam powoli. I lodu nie było. Instytucja Anioła Stróża jest w takich momentach bezcenna :)
      Obiecuję jednak przyłożenie wszelkich starań do niepodnoszenia ciśnienia podobnymi sytuacjami :)

      Usuń
  2. Martyna, mama Marysi i Michałkaczwartek, 07 listopada, 2013

    Dzielna Zosia :-)
    Dobrze, że Wam się nic nie stało. Mamulka bardzo obolała? Z tego co pamiętam, to upadek był też na śniegu z Franiem w brzuszku :-) Uważaj na siebie Kobietko!!!

    Uściski dla całej rodzinki

    OdpowiedzUsuń
  3. SUPER WIESCI:)POZDRAWIAM!

    OdpowiedzUsuń
  4. CD.....MAM NA MYSLI ZOSZKE A NIE UPADEK TO TAK DLA JASNOSCI:)...

    OdpowiedzUsuń
  5. Sliczna jest ta wasza Zosia. Wlasnie mam przed soba zdjecie dziewczynki z mpd ktora jest modelka ubran dla dzieci - Holly Greenhow, I jakos tak Zosia przyszla mi do glowy... wygooglujcie I zobaczcie sami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://www.dailymail.co.uk/femail/article-2487755/Seven-year-old-cerebral-palsy-stars-new-Boden-campaign--despite-unable-walk-talk.html

      No jestem w szoku! W Polsce chyba żadna firma by się na to nie zdecydowała.
      Śliczna ta Holly!

      Usuń
  6. usg zrób! ale cieszę się, że jednak są też dobre wieści :-)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń