Tyle potrzebowaliśmy, żeby załatwić nową kartę parkingową dla Zosi.
Dzień 1
Wydanie nowej karty zaczęliśmy załatwiać w minionym październiku. Miało pójść raz-dwa-trzy. Przyjechaliśmy do MOPS-u z wnioskiem, orzeczeniem o niepełnosprawności, dowodem wpłaty i zdjęciem Zosi.
Okazało się, że mimo, że orzeczenie Zoszki traci ważność dopiero za kilka miesięcy, nie możemy wyrobić nowej karty (ważność starej właśnie upływała). Trzeba było najpierw złożyć wniosek o nowe orzeczenie. Zabraliśmy dokumenty do wypełnienia.
Dzień 2
W tym dniu lekarz nie miał już czasu. Kilka dni później otrzymałam od pediatry wypełniony wniosek.
W międzyczasie gromadziłam niezbędne dokumenty o stanie zdrowia Zosi dla komisji orzekającej (opinie lekarskie oraz rehabilitantów, dokumentacja medyczna itp.).
Dzień 3
Po kolejnych kilku dniach wróciłam do MOPS-u i złożyłam niezbędny pakiet papierków.
Dzień 4
Miesiąc później stawiłyśmy się z Zosią przed komisją. Orzeczenie zostało przedłużone na kolejne 2 lata. Otrzymałam również informację, że orzeczenie mam odebrać po upływie tygodnia w godzinach 8.00-14.00.
Dzień 5
Gdy wróciłam w wyznaczonym czasie okazało się, że orzeczenia nie ma ponieważ dla MOPS-u stwierdzenie "po upływie tygodnia" odnosi się do tego jedynego dnia wypadającego dokładnie 1 tydzień po komisji, w wyznaczonych godzinach. Dotarłam do MOPS-u tydzień i 1 dzień po komisji. Orzeczenie zostało wysłane pocztą.
Dzień 6
Po kolejnych dwóch tygodniach (czyli po uprawomocnieniu się dokumentu), wraz z nowym orzeczeniem oraz odpowiednim podaniem, wróciłam do MOPS-u celem wydania karty parkingowej.
Dzień 7
Miesiąc później ponownie obrałam kurs na MOPS i odebrałam kartę.
Mamy spokój na dwa lata.
Tak sobie myślę, że jestem na wychowawczym, więc jakoś te wycieczki ogarniam.
Ale co mają zrobić rodzice pracujący albo dorosłe osoby z niepełnosprawnością?
Fantastyczny sposób na spędzenie urlopu.
P.S. Siódmego dnia to nawet Pan Bóg odpoczął, ale wyrabianie karty parkingowej rządzi się widać innymi prawami :-P