czwartek, 21 maja 2015

Empatia

Spotkanie Zosi z lekarzem jest zawsze trudnym dla niej wyzwaniem, a dla mnie momentem, w którym czuję się bezradna. Na wierzch wypełza lęk, pojawia się bardzo duże napięcie, płacz, krzyk. Zestresowana stanem Zosi mam problem, żeby skupić się na informacjach/zaleceniach które otrzymuję. Dodatkowym utrudnieniem jest również to, że lekarze najczęściej nie biorą pod uwagę autyzmu Zoszki. Mówią głośno, badają szybko i dosadnie potęgując tylko napięcie, z którym Zosia sobie nie radzi.

Nadszedł czas kontroli stawów biodrowych, wybrałam się więc z Zoszką do ortopedy po skierowanie na RTG. Cóż to była za wizyta! Gdy powiedziałam lekarzowi o lękach Zosi, zaczął mówić cicho, spokojnie, dał chwilę, aby przygotować Zosię do badania, a sam w tym czasie spisywał historię choroby schowany za parawanem. Wykonując instrukcje lekarskie zaczęłam "badanie" przygotowując Zoszkę do faktycznego sprawdzania stanu bioderek czy stóp. Gdy Zofijka oswoiła się z sytuacją, pan doktor po prostu mnie zastąpił i zbadał ją dokładnie. W momentach, w których widział, że mała pacjentka zaczyna się spinać, odchodził od niej na chwilę, żeby mogła ochłonąć. Był bardzo spokojny i delikatny. Efekt końcowy naprawdę mnie zaskoczył. Zoszka po prostu śmiała się na całe gardło, a ja bez problemu mogłam rozmawiać i zapamiętać wszystkie niezbędne informacje.
Nigdy wcześniej nie spotkałam takiego lekarza...
Jak wiele może zależeć od podejścia i empatii drugiego człowieka! Okazuje się, że mimo fatalnej pogody (przetaczające się nad Śląskiem ulewy), a tym samym średniego samopoczucia Zoszki, udało się szczęśliwie przebrnąć przez wizytę kontrolną. Cu-dow-nie!

Wstępnie lekarz stwierdził, że bioderka mają się dobrze, co mam nadzieję potwierdzimy w przyszłym tygodniu badaniem RTG. Oby i tam Zoszka dała radę, przy jak najmniejszym stresie.  

Idąc za ciosem i mając na uwadze poziom rozchichrania Zofijki, po wyjściu od ortopedy pojechałyśmy załatwić kilka pilnych spraw do pediatry. Tam również czekała na mnie miła niespodzianka. Zoszka była bardzo spokojna (wcześniej każda wizyta = histeria), podała rękę na przywitanie i sama...pogłaskała panią doktor i dała się pogłaskać!

Przed nami jeszcze kilka innych badań kontrolnych, a ja po środowych doświadczeniach z przyjemnością optymistyczniej zerkam w stronę wizyt lekarskich 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz