Testujemy od pewnego czasu ortezy. Czy dobre, czy nie gniotą, czy spełniają swoją funkcję. Wiemy już, że czeka nas poprawka. Nad piętą w obu stopach pojawiają się odgniotki. Nie są bolesne, ale skóra jest zmieniona, więc ewidentnie trzeba nad tym popracować, żeby nie zrobiła się tam ranka.
Co do samego użytkowania łusek, pozytywnym zaskoczeniem jest, że Zosia je zaakceptowała. Zakładamy je na noc i nie ma z tym żadnych problemów. Podobnie jak z gipsami, Zoszka wchodzi i schodzi w nich z łóżeczka samodzielnie, kursuje po mieszkaniu. Nie jest więc przez nie uwiązana.
Minusem łusek jest to, że mimo dość licznych otworów, stópki się w nich mocno grzeją. Podkolanówki + dwie warstwy plastiku robią swoje. Nie wiem jak dzieci funkcjonują w nich latem, skoro przy średnio ciepłych nocach stópkom jest tak ciepło. Zobaczymy jak będzie.
Niemiłym zaskoczeniem jet również chód Zosi. W ortezach chodzi się jej bardzo niewygodnie, Zoszka szybko chce z powrotem siadać na wózku. Stopy mocno rotują do środka, a chód jest bardzo sztywny. No ale w sumie cóż się dziwić, skoro trzeba iść w twardych kawałkach plastiku. Teoretycznie odlew gipsowy ma sprawić, że łuska jest dobrze dopasowana do stopy, ale w praktyce nie do końca przekłada się to na komfort chodzenia. Tuning przechodzą również buty, które możliwie najlepiej dopasowuje się do łusek, aby usprawnić chodzenie. Najtrudniejsze jest, że Zoszka nie powie mi, czy coś ją uraża. Mogę jedynie obserwować jej reakcję i sprawdzać, czy na skórze nie pojawiają się niepokojące zmiany. Zobaczymy jak będzie po naniesieniu poprawek. Może dzięki temu chodzenie w ortezach będzie dla Zosi łatwiejsze?
Po tych kilkunastu dniach obserwacji mam wrażenie, że w przypadku Zosi ortezy są dobrym uzupełnieniem gipsów. Sprawdzają się na noc lub gdy Zoszka siedzi przy stoliczku/jest pionizowana (musimy tylko dorobić cienką warstwę gumy, żeby łuski się nie ślizgały tak jak teraz), natomiast chodzenie jest w nich trudne i niewygodne. W tym przypadku lepiej się chyba sprawdzają buty ortopedyczne z dobrze dobraną wkładką.
*****
W międzyczasie odbyliśmy konsultację, żeby się dowiedzieć w jaki sposób (oprócz systematycznej rehabilitacji) możemy minimalizować skutki Zoszkowej spastyki. Dr Łuczakowski zbadał Zosię i zakwalifikował ją na fibrotomię (metoda Ulzibata). Do korekcji byłyby stopy, strefy pod kolanami, okolice przywodzicieli oraz tył ud. Zabieg jest przeprowadzany w znieczuleniu ogólnym, w ramach "chirurgii jednego dnia", a po samym zabiegu, jeżeli tylko Zosia czułaby się na siłach, mogłaby funkcjonować tak jak dotychczas - przemieszczać się samodzielnie, wspinać się na łóżeczko i z niego schodzić. Nie wolno się jedynie pionizować przez pewien czas.
W międzyczasie okazało się, że istnieje możliwość podania botuliny w znieczuleniu ogólnym. Standardowo się tego nie robi, ale jeżeli otrzyma się zaświadczenie od neurologa o braku przeciwwskazań, jest taka możliwość.
No i myślimy jaki kierunek obrać.
W maju zrobimy kontrolne zdjęcie RTG stawów biodrowych, skonsultujemy się z neurologiem oraz ortopedą i podejmiemy ostateczną decyzję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz