sobota, 7 października 2017

Co z tym wózkiem

Nasza spacerówka ledwo zipie.
Boję się, że pewnego pięknego dnia już jej nie rozłożę.
Pierwotny plan na wózek był taki, że mieliśmy zorganizować Zoszce ultralekki wózek aktywny ze stolikiem, który będzie łatwy w przewożeniu, a jednocześnie zapewni Zosi dobrą stabilizację tułowia podczas posiłków czy wszelkich aktywności wymagających stolika.


Po konsultacji z rehabilitantką Zosi oraz neurologiem nasze plany uległy jednak zmianie. Na ten moment nie potrafimy znaleźć wózka aktywnego, który zapewniłby Zoszce dobre wsparcie pleców, a jednocześnie był lekki czyli nie obciążał naszych kręgosłupów. 

Wózek Rodeo, z którego korzystamy podczas spacerów, jest dobrze wyprofilowany, ale do codziennego składania i chowania go do bagażnika jest mimo wszystko zbyt ciężki. Moje plecy nie pociągnęłyby zbyt długo przy takim obciążeniu.

Ponieważ nasza lekka spacerówka Mclaren Major sprawdziła się przez ostatnie lata na medal, a Zoszka ma w niej jeszcze zapas zarówno wagowy jak i wzrostowy, postanowiliśmy kupić ten sam model na krótkie trasy. Wniosek NFZ mamy już podbity, niemniej przyjdzie nam jeszcze poczekać, ponieważ na tą chwilę producent sprzedał dotychczas wyprodukowaną partię wózków i dopiero ruszy z produkcją kolejnej. Oby nasz wózek do tego czasu wytrzymał 😉

Parasolka nie zapewni Zosi wystarczającej stabilizacji pleców podczas dłuższych aktywności, zastawialiśmy się więc nad alternatywą dla dotychczas używanego  w domu siedziska Kimba II (połączonego z podstawą pokojową) czyli znalezieniem czegoś sensownego do przedszkola, a potem do szkoły. 

Szczęśliwie trafiliśmy na Buffina. Są dwa typy siedziska, które braliśmy pod uwagę. Jedno jest sterowane na pilota z opcją pozycji leżącej i pionizacji oraz drugie w wersji prostszej, które służy tylko do siedzenia. Ponieważ Zosia pionizator ma zapewniony w NF - Walkerze, stwierdziliśmy, że wersja podstawowa będzie najbardziej optymalna.

Mimo, że wybraliśmy prostszą wersję siedziska, a Zoszka nie wymaga stabilizatora głowy czy wielu dodatkowych pasów, koszt zakupu to ponad 4.000 zł. NFZ dopłaca 700 zł, mamy takeże odłożone na subkoncie Zoszki pieniądze ze zbiórki, która odbyła się w przedszkolu naszego Frania dla potrzebujących dzieci. Pozostałą kwotę postaramy się zdobyć w ramach dofinansowania w jednej z większych fundacji. 
Jesteśmy już po spotkaniu z panią z MOPS-u, która przygotowała potrzebny opis naszej rodziny, zebraliśmy też potrzebne zaświadczenia i opinie lekarskie.
W przyszłym tygodniu czeka nas jeszcze precyzyjna przymiarka, żeby siedzisko dobrze dopasować i ruszymy z procedurą refundacji i zakupu ☺

W międzyczasie koresponduję sobie z producentem przyczepki rowerowej Zosi, żeby załatwić do niej opony do jazdy po plaży.
Może do przyszłego lata uda się nam coś zorganizować? Póki co pomoc producenta oraz jego przedstawiciela w Polsce jest średnia, więc raczej będziemy musieli coś zorganizować we własnym zakresie. Szukamy całych kół plażowych z takim samym systemem mocowania jaki mają koła w przyczepce albo opon jak w fatbike'ach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz