środa, 4 października 2017

Co na tapecie

Zoszka rozpoczęła kolejny i zarazem ostatni rok w przedszkolu. Przyniósł on zmiany - nową panią przedszkolankę, dzieci w grupie i salę (tzn. Zoszka wszystkich widywała wcześniej, ale po raz pierwszy w takim składzie na stałe). Z grupy Pszczółki Zosia pofrunęła do Jagódek. 
Przez długi czas w podobnych sytuacjach w mojej głowie pojawiał się kłębuszek obaw. Zoszka i nowości zazwyczaj nie idą w parze. Nauczyłam się jednak zagłuszać strachy i dawać szansę temu co nowe. I czasem, ku mojemu zaskoczeniu, jest znacznie lepiej niż zakładam. Początek w Jagódkach nie jest zły, mam więc nadzieję, że to będzie dobry rok.

W przyszłym roku czeka Zosię prawdziwa rewolucja. Nowa placówka, nauczyciele, koledzy i koleżanki. Myślę, że tegoroczne nowości w przedszkolu mogą pomóc Zosi w stopniowym oswajaniu się ze zmianami.

Nie wiemy jeszcze, gdzie ostatecznie Zoszka będzie od przyszłej jesieni. Bardzo chciałabym, żeby Zosia mogła korzystać ze wsparcia jakiejś placówki. Nie chcę jej zostawiać w domu i korzystać z nauczania indywidualnego. Mimo, że kontakt z rówieśnikami i opiekunami jest dla Zosi trudny, nie chciałabym, żeby była odizolowana.
Mamy jedną szkołę, która na ten moment wydaje się nam najlepsza, ale kłopot polega na tym, że znajduje się w sąsiednim mieście. Przepisy są tak skonstruowane, że dziecko powinno trafiać do szkół w mieście macierzystym. Na ewentualny transfer zgodę musi wyrazić Prezydent naszych Katowic oraz Prezydent miasta, w którym znajduje się szkoła. W ostatnim czasie wiele podobnych próśb jest odrzucanych. Argument jest taki, że przecież w naszych Kato nie brak szkół specjalnych. 
Faktycznie trochę ich jest, ale po małym rozeznaniu nie znalazłam placówki, która by mnie na tą chwilę przekonała i dawała mi poczucie, że to dobre miejsce dla Zoszki.
Wiem, że nie zawsze jest tak jak byśmy chcieli, nie zawsze pierwsze wrażenie przekłada się na to jak będzie później. Wiele zależy od poszczególnych ludzi, niemniej dostęp do informacji jest duży i można sprawdzić, które placówki powinno się omijać szerokim łukiem, a które są warte rozważenia. Towarzyszenie Zosi na co dzień jest wyzwaniem. Wiąże się ono z pokładami cierpliwości, umiejętnością stawiania granic oraz empatią czyli wyczuciem momentu, w którym trzeba odpuścić, gdy Zoszka zaczyna być przebodźcowana albo zmaga się z jakimiś dolegliwościami. To stawianie czoła codziennym huśtawkom nastroju, nierzadko krzykom. To również czysto fizyczne podnoszenie, przenoszenie czy wspieranie jej w codziennych czynnościach. Potrzebne jest wieloaspektowe wsparcie. Drażni mnie więc, że przepisy ograniczają wybór dotyczący tego, gdzie moje dziecko ma spędzić kilkanaście kolejnych lat. 

Mam nadzieję, że w przyszłym roku znajdziemy miejsce, w którym Zoszka się odnajdzie oraz osoby, które będą potrafiły cierpliwie robić swoje i cieszyć się z najdrobniejszych sukcesów Zosi.

                                                                             *****

W listopadzie kończy się ważność Orzeczenia o niepełnosprawności, które Zosia otrzymała w 2014 roku. Ależ ten czas szybko zleciał! Jesteśmy właśnie na etapie kompletowania wszelkich niezbędnych dokumentów dla komisji orzekającej. Do końca listopada wszelkie procedury powinniśmy mieć już za sobą. Później czeka nas jeszcze załatwienie nowej karty parkingowej i wznowienie zasiłku pielęgnacyjnego, niezmiennego od wielu lat - 153 zł. W końcu koszty leczenia, leków czy środków higienicznych też się nie zmieniają :P


*****

Właśnie skończyliśmy przeganiać pierwszy katar i kaszel tej jesieni. Zoszce odwidziały się inhalacje solankowe (mimo stosowania różnych czasoumilaczy). Wystarczy, że zawołam: "Zosiu, choć, przeinhalujemy nosek", żeby ta mała łobuza w podskokach uciekała do najbardziej odległego zakątka kuchni 

P. S. Jutro ciąg dalszy tego co na tapecie, czyli o nowym sprzęcie będzie. 

3 komentarze:

  1. To musi być irytujące, że odmawia się rodzicom dostępu do szkół, które uznają za najbardziej odpowiadające potrzebą ich dziecka. Naszego Julka rewolucja czeka za dwa lata. Problem mamy inny - brak w gminie jakiejkolwiek szkoły specjalnej. Już rozglądam się za odpowiednią dla niego w odległościach do strawienia. Myślałam, że tylko w naszym zespołowym świecie orzeczenia o niepełnosprawności wydaje się na 2-3 lata na wypadek, gdyby któreś dziecko wyrosło jednak z zespołu Downa ;) Wy też, jak widzę musicie bujać się z kompletowaniem dokumentacji, komisją itd., jakby Zosi mało było takich "atrakcji". Zdrówka i sił do zmagania z codziennością!

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdzie chcecie Zosie poslac? Do jakiej szkoly?

    OdpowiedzUsuń