piątek, 27 października 2017

Jesień

W końcu nadszedł zimny, deszczowy weekend, więc gramy w Jengę, wcinamy szarlotkę z lodami i najzwyczajniej w świecie się byczymy  Nawet dzieci wstają o łaskawej dla nas porze, więc zrywając się z łóżka nie mylimy prawego kapciocha z lewym czy nie idziemy półprzytomni do łazienki, żeby zrobić smykom śniadanie. Dobrze nam i tyle. Taki czas też jest potrzebny.

Póki pogoda rozpieszczała korzystaliśmy z okazji - spacery, basen, rowery, hipoterapia. 
Dzięki przyczepce wykorzystaliśmy ten czas naprawdę aktywnie (padaliśmy z Tatą niemal o tej samej porze co Z&F :P)

Będzie co wspominać w oczekiwaniu na odrobinę śnieżnej zimy, a później wiosnę.
























5 komentarzy:

  1. Witaj Kochana. Próbuje reaktywować mój uśpiony od paru miesięcy blog. Czy mogę prosić o pomoc i umieszczenie go na bocznym pasku na Twoim blogu? Link do niego to - http://sielskachata.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń