piątek, 15 czerwca 2012

O dolegliwościach gipsowanych nóżek oraz o cudzie NFZ - owskim

Zoszka sypia bez zarzutu. W zasadzie od małego jest ona w tej kwestii dzieckiem idealnym. Albo od razu pada ze zmęczenia, albo śmieje się lub gada buszując w łóżeczku zanim zaśnie. Nigdy nie wymagała specjalnego usypiania, jedynie ustalonego rytmu i przytulenia przed położeniem do łóżeczka. Problemy z zaśnięciem pojawiały się tylko na etapie ząbkowania. A wczoraj histeria była, że ho ho. Podkówka pojawiła się już na etapie kąpieli, a potem było już coraz głośniej. Po kilku minutach płaczu weszłam do niej raz jeszcze, żeby sprawdzić czy wszystko w porządku. Noga nie była zakleszczona między szczebelkami, temperatury brak, wszystko wydaje się być ok, a wycie jak było tak jest. To jedna z takich denerwujących sytuacji gdy nie możemy uzyskać od Zoszki prostego komunikatu np.: "Mama, Tata, boli". Musimy się domyślać co się dzieje. Zawsze w głowie pojawia się też myśl : "A jeśli to zastawka?".
Uspokajała się jeszcze przez dobrą godzinę, a potem wybudzała co jakiś czas z płaczem w nocy. Na szczęście rano obudziła się radosna. Cokolwiek było problemem - zniknęło.
Na rehabilitacji rozmawiałam z p. Anetą i innymi mamami. Okazuje się, że gipsy przy dużym napięciu dają się dzieciakom porządnie we znaki. Chodzi o to, że Zoszkowy mózg jest przyzwyczajony do baletkowego ustawienia stóp, więc przez cały dzień dąży do takiego właśnie ich ułożenia. Po całym dniu mięśnie są zmęczone, a stopy po prostu bardzo bolą. Często są też mocno obite pięty. Po nocy wszystko zazwyczaj wraca do normy, w czasie snu dziecko się rozluźnia więc ból ustępuje. Na szczęście te wszystkie dolegliwości można ujarzmić Paracetamolem jeśli pojawia się taka potrzeba. W naszym przypadku się sprawdziło, Zoszka dzisiaj smacznie śpi J

*****

I stało się. Wczoraj NFZ podbił nasz wniosek na łuski. Cuda się jednak zdarzają i nam J A siedząc w gabinecie wydawało mi się, że po raz trzeci będę musiała odwiedzić panią doktor aby go poprawić. 
Do każdego zamawianego sprzętu lekarz musi przyporządkować odpowiedni kod oraz zaznaczyć poniżej czy dysfunkcja pacjenta jest trwała czy czasowa. W przypadku Zoszki jest trwała, tak też zaznaczyła pani doktor. Okazało się, że kod na łuski jest inny dla dysfunkcji trwałej, inny dla czasowej. Ten wpisany we wniosku nie był poprawny. Tylko skąd ja mam o tym wiedzieć? No i po co jest zaznaczanie poniżej typu dysfunkcji, skoro kod o tym informuje? 
I już pani urzędniczka miała mnie odesłać gdy stwierdziła, że ewentualnie spróbuje się skontaktować telefonicznie z panią doktor. Udało się - wszystko zostało wyjaśnione, lekarka upomniana, a ja stałam się szczęśliwą posiadaczką podbitego wniosku. Jak tylko ściągniemy gipsy, musimy szybko załatwiać łuski. Zlecenie jest ważne tylko przez miesiąc, a ich dopasowywanie trochę trwa. Szczęśliwie otrzymałam już namiary na sprawdzonego wykonawcę na Śląsku, powinniśmy więc ze wszystkim zdążyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz