W oczekiwaniu na postępy z gatunku tych spektakularnych, Zoszka funduje nam co jakiś czas słodkie niespodzianki. Oczywiście nie można zapewnić ich zbyt wiele, bo się rodzice rozpłyną z zachwytu i osiądą na laurach :P Najlepiej stopniowo i w niewielkich ilościach. To i tak wystarczy do "ochów" i "achów".
Ech, żeby ta nasza Zosia wiedziała ile dla nas takie małe odkrycia czy zabawne sytuacje znaczą...
Ech, żeby ta nasza Zosia wiedziała ile dla nas takie małe odkrycia czy zabawne sytuacje znaczą...
I tak dla przykładu, zabawy w pokazywanie i nazywanie kilku obrazków, np.: lala, miś, piłka oraz uczenie ich rozróżniania nigdy nie zakończyły się sukcesem. Zosia obrazki lubi targać lub rozrzucać, a już na pewno nie pokaże co jest co. A w ubiegły czwartek na zajęciach? Łobuza bezbłędnie wskazywała palcem obrazki z poszczególnymi zabawkami. Ona naprawdę wie i rozumie więcej niż nam się zdaje. Przyczajony tygrys, ukryty smok jak się patrzy J
Kiedy indziej Zoszka zapewnia nam dla odmiany niezły ubaw. Mała uwielbia piosenki (najlepiej z pokazywaniem), rymowanki i wszelkie wierszyki. Dzięki różnym zajęciom poznajemy ich całkiem sporo. Czasem, z różnym skutkiem, tworzymy sami.
Wczoraj po kąpieli, przed pójściem spać, Tata recytował rymowanki i oddawał się radosnej twórczości:
Tata:
- 1234 maszerują oficery, 5678 chyba mają muchy w nosie.
Zosia:
- co ty....
J
Kolorowych snów!
Tata:
- 1234 maszerują oficery, 5678 chyba mają muchy w nosie.
Zosia:
- co ty....
J
Kolorowych snów!
:):):):) Super!
OdpowiedzUsuńZosia jest przeurocza!!! Na pewno zdziwienie w jej oczkach musiało być niesamowite :) Całusy dla Zoszki Radoszki:)
OdpowiedzUsuń