czwartek, 5 grudnia 2013

"Gdy widze słodycze to kwiiiicze"

Zosia przez długi czas nie zwracała szczególnej uwagi na słodycze. Można było przejść obok niej z tabliczką czekolady, cukierkami, ciastkami, ze świadomością, że słodkości nie są dla niej specjalnie interesujące. Jedynie położenie kawałka ciasta na talerzu zachęcało do pałaszowania smakołyku, choć zdarzało się, że część zostawała, bo Zosi wystarczyło mniej niż nam się wydawało (w przypadku rodziców to by nie przeszło, zjedzą do ostatniego okruszka i ostatniej kropli polewy...)
Ale przyszedł taki moment, że zrobiliśmy duże oczy.
Upiekłam ciasto, zwykłe, maślane z polewą czekoladową. Przestudziłam i przełożyłam na paterkę. Zoszka właśnie kończyła kolację gdy przemknęłam obok niej ze słodkim dobytkiem. Jak słowo daję było jak w piosence: duże oczy, łapki wyciągnięte w kierunku maszkietu i kwiiiik. No i co? I była kolacja, a po kolacji - zdrowo - deser. Obok takiego kalibru komunikacji alternatywnej nie można przejść przecież obojętnie, prawda?

Mikołajkowe ciacho już gotowe. Zoszka chyba nie odmówi 

3 komentarze:

  1. Właśnie zjadłem za duży kawałek torta i chętnie Skosztowałabym jeszcze w waszych pyszności

    OdpowiedzUsuń
  2. A tak, torcikiem też bym nie pogardziła :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No jasne, że nie tez kocham słodkie i też mam mpd ha ha ha... Czytam waszego bloga, Zosi i jej mamy i wzruszam się na każdym kroku...

    OdpowiedzUsuń