Godziny poranne, pomagam się Zosi ubrać. Włosy wyczesane i upięte.
- Choć Zosiu, śniadanko czeka.
Zosia podreptała w stronę drzwi swojego pokoju i natknęła się na Francika, który wyłożył się jak lew salonowy w poprzek tak, że nie dało się przecisnąć.
- Franuś, przesuń się, żeby Zosia mogła przejść.
Franek ani drgnie.
Zoszka zbliżyła się do Frania, położyła rękę na jego głowie (zdążyłam pomyśleć - Oho, będzie szczypanie!), a Zofijka powiedziała - Uwaga, Żo-sza! - i przesunęła Francika na bok przechodząc bez problemu.
Musiałam mieć fajny wyraz twarzy ☺
P.S. Zosia dostała w przedszkolu naklejkę. Napis przeczytałam dopiero w domu - jest sam raz dla Zoszki:
Piękne! Dasz radę Zosiu, wierzymy w Ciebie.
OdpowiedzUsuńjeszcze nie raz Cie zaskoczy ta sliczna dziewczynka :))))
OdpowiedzUsuń...rosnie otoczona miloscia bliskich, to najlepsza rehabilitacja :)
..ja bardzo mocno w Nia wierze :)
D.
Cudny Kwiatuszek :)
OdpowiedzUsuń