sobota, 11 października 2014

Przychodzi Zosia do dentysty...

Za nami kolejna kontrolna wizyta. 
W przeciwieństwie do tej ubiegłorocznej, tym razem była bardzo trudna emocjonalnie i okraszona ogromnym strachem Zosi. Wystarczyło pojawienie się jasnego kitla w drzwiach, aby Zoszka wpadła w histerię. Mimo wszystko, po kilku minutach uspokajania, udało się pani dentystce skutecznie przejrzeć wszystkie ząbki. Ku naszej radości stwierdziła, że jest bardzo, bardzo dobrze. Od zeszłego roku nic się nie zmieniło, czyli pozostajemy przy zabezpieczaniu jednego mikroubytku co kilka miesięcy, a reszta mleczaków jest zdrowa.  Bardzo nas to cieszy, bo biorąc pod uwagę mocno spękane szkliwo (wynik nadmiernego napięcia i zaciskania buzi) spodziewaliśmy się, że będzie znacznie gorzej.
Kamień z serca, że nie jest potrzebne kompleksowe leczenie ząbków i ominie nas stres związany ze znieczuleniem ogólnym. 
Uf uff ufff...

1 komentarz:

  1. Dawno mnie u Was nie było, przeczytałam kilka stron do tyłu - jeju, jakie pozytywne zmiany! Gratulki i oklaski!

    OdpowiedzUsuń