Minęło już troszkę czasu od zdjęcia gipsów, pokusiłam się
więc na małe podsumowanie. Czy rodzicielskim czytaj niefachowym okiem widzimy
różnicę w Zoszkowej motoryce? Jak najbardziej J Nie są to może zmiany
zapierające dech w piersi, niemniej spokojnie możemy dorzucić je do naszych
małych – wielkich radości.
Przede wszystkim nogi są bardziej "miękkie". Widać to najlepiej podczas wieczornej kąpieli. Kilka tygodni temu,
posadzenie Zosi z nóżkami wyciągniętymi do przodu było niemożliwe – nogi
zginały się w kolankach, a Zoszka zupełnie traciła równowagę i wywracała się.
Teraz taki siad jest możliwy. Co prawda plecy są okrągłe, ale cóż nie można
mieć wszystkiego na raz. Podobnie sadzamy Zosię na kocyku, zapewniając podpór
dla plecków. Dodatkowo Zoszka dłużej stoi w "Pająku" (system upięć na linkach,
wspiera pionizację), stopy są lepiej ustawione, mam wrażenie, że Zosia mniej je
koślawi. Jest lepiej, ale strach przed samodzielnym staniem jest nadal
ogromny – Zoszka się asekuruje, zgina w kolanach, pochyla, ta pozycja nie jest
dla niej naturalna. Powolutku będziemy go mam nadzieję zmniejszać, aż w końcu
zniknie zupełnie. Nieprawidłowe odruchy będą powracać, dlatego czekają nas regularne powtórki z gipsowania. Dodatkowo, aby przedłużać efekt gipsów i jeszcze
intensywniej bodźcować prawidłowe ustawienie stopy, a tym samym wzmacniać
stabilność postawy pionowej, kupimy specjalne supinujące wkładki do butków. Czeka
nas również przekonywanie Zosi, że łuski to fajna sprawa. Docelowo mają być zakładane na część dnia oraz na noc. Ta ostatnia
opcja wydaje się póki co mało realna. Zoszka łusek baaardzo nie lubi. Zaczniemy
więc od krótkiego noszenia ich w dzień i stopniowo będziemy ją do nich
przyzwyczajać.
Swoją drogą Zoszka zaczyna
wyglądać w całym oprzyrządowaniu jak Robocop J
*****
Odebrałyśmy dziś łuski z Zakładów
Ortopedycznych w Bytomiu i jak się okazało miałyśmy szczęście. Są całe wyścielone miękką
gąbką, nie są za luźne i mają trzy paski stabilizujące, co nie zawsze jest standardem.
Jedna ze znajomych mam dostała radę, że ma sobie sama wyłożyć łuski gąbką, więc
mogło być różnie...
Dziś dotarło też do mnie, że zakłady produkujące sprzęt ortopedyczny dla
ludzi z różnymi dysfunkcjami nie mają podjazdu dla osób niepełnosprawnych. Trzeba pokonać kilkanaście stromych
stopni by dostać się do gabinetów. Dla osób bez kończyn lub mających poważne
problemy z poruszaniem się to ogromne wyzwanie. Smutne, że w XXI wieku budynek o
takiej specyfice nie doczekał się dostosowania do potrzeb osób niepełnosprawnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz