niedziela, 22 lipca 2012

Próby „wyłuskania” tego, co niezbędne dla Zoszkowych nóżek

Pionizujemy się w łuskach. Na szczęście minął już etap ich zupełnego odrzucenia. Przy odpowiednim entourage’u (czytaj puszczonych piosenkach lub słuchowiskach) jest zupełnie dobrze. Musimy pamiętać o porządnym dosunięciu pięt do końca łusek, a stopy dokładnie opierać na łuskowym dnie. Inaczej Bąbel kombinuje: palce stóp ustawia jak baletnica, a pięty lądują na tylnej ścianie łuski dużo powyżej swojego prawidłowego miejsca przeznaczenia. Mimo sprzyjających okoliczności przyrody, po ok. 30 min. zaczyna się misja pt. „Zoszka vs obca łuska” i wszelkie próby pozbycia się intruza. Nic to jednak nie daje, rzepy są porządnie zrobione, a Zoszka nie wie jak je pokonać (póki co). Pionizowanie w łuskach jest łatwiejsze, choć wystarczy odrobina radości, a co za tym idzie - spięcie nóżek i trzeba na nowo ustawiać stopy i miednicę. Taka praca, choć nie syzyfowa J Naciąganie Achillesów przynosi efekty. Zoszka potrafi stać zdecydowanie dłużej i łatwiej powraca do prawidłowej postawy – nie garbi plecków i nie zgina nóżek w kolanach. Minie jeszcze parę dni i spróbujemy założyć je na noc.

Poniżej nowy nabytek finansowany przez tandem NFZ + 1% (pełny koszt 530zł):




1 komentarz:

  1. Zocha, masz fajne odnóża, chapsnąłbym jedno na zimno z musztardą i chlebem.

    Wuj Jacek.

    OdpowiedzUsuń