niedziela, 1 lipca 2012

Tydzień pod znakiem suszenia

Całe szczęście, że jest ciepło. Od tygodnia suszymy i od czasu do czasu odkażamy Zoszkową odleżynkę, a wyższa temperatura sprawia, że Mała szaleje po mieszkaniu na bosaka i otarte miejsce bardzo ładnie się goi. Teraz pozostał jedynie okazały, swędzący strupek. Przez tę rankę nie było możliwości pełnego stawiania Zoszki na stopach podczas rehabilitacji, żeby nie powodować ponownego pękania bolącego miejsca. Wszystko zdaje się jednak wracać do normy i od jutra pełną parą ruszamy z ćwiczeniami w obciążeniu, z kombinezonem. Ciekawa jestem jak to będzie. Mam wrażenie, że łatwiej jest jej zaakceptować ćwiczenia bez kombinezonu (co w pełni rozumiemy), do czego się przyzwyczaiła w trakcie noszenia gipsów, ale cóż, nie ma wyjścia, wracamy do standardowego rytmu. 
Dobrze, że fitness Zoszki jest w kamienicy - podczas upałów przyjemny chłodek jest zapewniony.

*****

Na weekend wybraliśmy się do Nowego Sącza, do rodziny. Było super. Gorrrąco nieziemsko, ale świetna atmosfera radziła sobie z upałem doskonale. Zoszka taplała się w ogrodzie w rozkładanej wanience (nasze zeszłoroczne odkrycie - bardzo praktyczna sprawa), odkrywała kolejne możliwości swojego ukochanego przenośnego pianinka, a my oboje z Tatą mieliśmy trochę czasu, żeby przewietrzyć głowy i nabrać świeżości na kolejne tygodnie. Takiej normalności potrzebujemy przynajmniej od czasu do czasu. Bardzo.

A tu Zoszka na wyjeździe o (prawie) poranku - 9.00 rano. To lubi J



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz