Zostaliśmy zdetronizowani jako rodzice. Z
pierwszego miejsca spadliśmy na drugie w rankingu rzeczy i osób ważnych w
Zoszkowym życiu. Uplasowaliśmy się tuż za... kąpielą w wodzie. Wczoraj
wybraliśmy się nad Pogorię w Dąbrowie Górniczej, żeby się nieco potaplać.
Zoszka kąpała się dobre pół godziny i mimo, że zaczynała się już trząść,
dotarcie na koc zostało skwitowane krzykiem pełnym oburzenia. Chyba należy do
dzieci, które nawet przy siniejących z zimna ustach, wolą dalej siedzieć w
wodzie niż ogrzewać się na ręczniku. Tata poszedł przepłynąć kilka długości, a
my z Babcią zostałyśmy na kocu żeby nakarmić i doglądać Bąbla. Byłam
przekonana, że nie wyjdzie poza obrąb koca. Przeczulica rączek sprawia, że
bardzo ciężko jest jej raczkować na trawniku czy innym podłożu, które nie jest
gładkie. A tu niespodzianka. Piasek okazał się być idealny. Nie oglądając się
na nas, Zoszka ruszyła przed siebie. Tarzała się w piasku, co wyglądało trochę
jak obrazek z filmów przyrodniczych, w których słonie morskie obsypują się
piaskiem. Co ciekawe, Zosia raczkowała w kierunku wody i robiła to świadomie
(tak to przynajmniej wyglądało). Po drodze pogilała leżącą na kocu nieznaną nam
panią w stopę i pognała dalej. Nic a nic sobie nie robiła z tego, że w pobliżu
nie ma nikogo z rodziny. Jaka była radość w jej oczach, jak już w końcu dotarła
do wody! Ta cała wędrówka i ślady na piasku przypominały trochę marsz młodego żółwia w stronę morza J To
idealny przykład na to, że brak mowy u dzieci niepełnosprawnych nie oznacza,
że nie mają własnego zdania. Komunikat był jasny – chcę do wody i dostanę się
tam nawet bez waszej pomocy. A jaką ma siłę woli, żeby się znowu popluskać!
Pokonanie 30 metrów po piaskowych muldach nie jest wcale łatwe dla spastyczno -
wiotkiego dziecka. Charrrakterna Zosia jest J
Właśnie przeczytałam jednym tchem całego bloga, tzn. z kilkoma przerwami bo ciągle pociły mi się oczy.
OdpowiedzUsuńBędę śledzić tutaj postępy Zosi i mam nadzieję, że będą z dnia na dzień coraz lepsze.
:) Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuń