Za nami kilka dni polowania na przerwy między kolejnymi porcjami deszczu, żeby złapać choć trochę swieżego powietrza. Dopadła nas senność i syndrom kanapowca. Nawet Zoszkę. W takie dni zdecydowanie lubimy autorów słuchowisk, które pomagają nam umilać Zosi deszczowy czas.
Po Franiowym desancie na świat wróciliśmy do zajęć z Integracji Sensorycznej, co nas bardzo cieszy. Szykuj się Zosiu, pani Ola nie odpuści J
Znowu ciachnęliśmy Zosiakowe włoski. Zaczęły jej mocno przeszkadzać, cały czas potrząsała głową żeby je odgarniać (ujarzmienie blond czupryny większą ilością spinek nadal jest sytuacją wyjątkową i wymaga podchodów podczas montażu). W trakcie strzyżenia była muzyka, zabawki i Tata w roli aranżera kąpielowych zabaw, żeby umilić ten moment i uniknąć dramatu sprzed kilku miesięcy. Tym razem nie pojawiła się histeria na sam widok nożyczek. Super sprawa!
To może kiedyś razem z Zoszką, tak po babsku, do fryzjera się jednak wybierzemy J?
super pomysł, tylko chwilę potrwa jak posiedzicie każda na innym fotelu w gabinecie :-)
OdpowiedzUsuńZoszko,
OdpowiedzUsuńdałaś się za łatwo podejść z tym strzyżeniem.
Musisz być jednak bardziej czujna.
Wuj Jacek :*
Wuju Jacku, na pocieszenie napiszę, że ciachnęliśmy włosy ciut ciut i z doświadczenia wiemy, że odrastają błyskawicznie :)
OdpowiedzUsuń