poniedziałek, 2 lutego 2015

El trio

Półtora roku temu było tak.
Zastanawiałam się wtedy, czy uda nam się ogarnąć, gdy zasypie nas śnieg.

Wsparcie Dziadków okazało się być, zwłaszcza w porach deszczowych i zimnych, bezcenne!

Czasami zdarzają się jednak takie dni, gdy jedziemy we trójkę.
W zeszły piątek wskoczliśmy na kolejny poziom naszych wspólnych wyjazdów.
Francik zaczął chodzić na tyle stabilnie, że pożegnaliśmy nosidełko.
Mamy już więc za sobą trasy do przedszkola i na rehabilitację z Franiem, który dziarsko tupta za wózkiem (jeszcze nie ucieka :P). Dzieki temu Zosia, tak jak na basenie, miała zapewnioną obstawę swojego prywatnego bodyguard'a 

Nie przeszkodził nam ani zimny deszcz ani snieżyca, która zatrzymała nas w drodze powrotnej powodując korek. 

Na poziomie emocjonalnym było bardzo przyzwoicie. Zoszka oznajmiała momentami swoją zazdrość (mama nie była na wyłączność), a Franek niezadowolenie, że nie może harcować na sali, gdy siostra ćwiczy, ale w sumie dalśmy radę.

Z perspektywą wiosny za rogiem, czyli mniejszej ilości ubrań do ogarnięcia, robi się całkiem przyjemna wizja wspólnych wyjazdów 


Franio&Śpiąca Królewna, czyli Zoszka po rehabilitacji. 

2 komentarze:

  1. Kierowca bombowca :). Nie ma to jak od małego mieć możliwość poprowadzenia jakiegoś pojazdu, choćby to był wózek siostry. Dobrze, że Zosia nie została gdzieś po drodze wyrzucona w śnieg. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń