Czasem nic nie zapowiada, że zajęcia terapeutyczne czy rehabilitacyjne będą upływały w miłej atmosferze. Po prostu bywają dni, gdy wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że nie będzie lekko i jedyne co można zrobić, to uzbroić się w cierpliwość.
W takich chwilach najbardziej lubię się mylić. Gdy w głowie kotłuje się emocjonalna burza i zmęczenie stanem rzeczy, nagle - pstryk, moje prognozy, że tak już chyba będzie do końca zajęć okazują się zupełnie nietrafione. Początek, owszem, upływa pod znakiem dąsów i buntów, ale z czasem dochodzimy do takiego stanu Zoszkowego ducha:
W końcu Kobitka pełną buziunią ("gębą" jakoś nie pasuje) ;) to humory musi mieć, a co!
OdpowiedzUsuńKilka dni temu dołączyłam do grona czytelników (na co dzień jestem fanką Szymka z Łodzi), przeczytałam wszystkie wpisy od deski do deski....i podziwiam Mamę (Tatę też oczywiście) za pogodę ducha,optymizm i walkę z przeciwnościami losu, Frania za hart ducha w zdobywaniu przychylności Siostry, a Zosieńce mocno kibicuję i trzymam kciuki za postępy jakie zrobiła, robi i robić będzie, bo w to nie watpię - mając takie rodzinne wsparcie.
Serdecznie pozdrawiam
Kasia mama Antośka i Matyldy
p.s. relacje z basenu są po prostu obłędne, a raczej to Zosia taka jest:)
Witamy serdecznie i zapraszamy do zaglądania na Zoszkowego bloga :)!
UsuńI oczywiście dziękujemy za trzymane kciuki!
A co do basenu - fakt - Zoszka wymiata :)
Pozdrawiamy!
Kochana śmieszka <3
OdpowiedzUsuńTak, ten jej uśmiech jest cudny :)
UsuńA Zoszka coraz piękniejsza...
OdpowiedzUsuń:)
Usuń