Pora drugiego śniadania. Wołam Z&F na jedzenie.
- Zosiu, będzie tupa-a (truskawka), choć! - dochodzi do mnie głos Frania.
Wchodzę do dużego pokoju i co widzę?
Franek ciągnie Zoszkę za nogi i skutecznie próbuje ją ściągnąć z kanapy.
- Będzie jeść Zosiu, chooooć! No tup tup tup.
Ze strony Zoszki sprzeciwu brak.
Ten mały czynnik motywująco-zachęcający trzeba mieć nieustannie na oku ostatnimi czasy ☺
No cóż, dzieci bywają nieprzewidywalne... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFranek chce dobrze, ale jeszcze nie rozumie, że Zoszka ma pewne ograniczenia. Trzeba czasu.
UsuńPozdrawiam!
Reakcja Francika jak najbardziej prawidłowa :)
OdpowiedzUsuńFranek jest rozbrajający ze swoimi dobrymi chęciami :)
Usuń