Miałam dziś taką. Pojawiła się jako efekt prawa kumulacji.
Gromadzone stosy dokumentów, żeby otrzymać dofinansowanie do zakupu NF-Walkera dla Zoszki, już prawie uzyskały wymaganą zawartość. Nareszcie będziemy mogli zacząć je rozsyłać na cztery strony świata po wsparcie.
Brakuje jeszcze tylko jednego papierka - zaświadczenia z MOPSu, że Zoszka na podstawie przyznanego Orzeczenia o Niepełnosprawności otrzymuje świadczenie pielęgnacyjne w wysokości 153zł/m-ąc.
Pierwszy raz poprosiłam o jego wystawienie w biurze terenowym MOPSu. Uzyskałam wtedy informację, że muszę się udać do jednostki centralnej, ponieważ lokalna baza danych nie posiada niezbędnych informacji (no przecież nie żyjemy w dobie cyfryzacji i komputeryzacji).
Sprawdziłam więc numer telefonu do głównej placówki MOPSu. Wybrałam numer do sekcji ds. osób z niepełnosprawnością. Tam pani poleciła mi przedzwonić na informację i rozłączyła się.
Przedzwoniłam więc ponownie pod wskazany numer. Po raz kolejny w skrócie opisywałam o co chodzi, że staramy się o zakup specjalistycznego chodzika dla córeczki i... nie dokończyłam, ponieważ bez żadnego uprzedzenia (pomijam brak "dzień dobry" czy "do widzenia") zostałam gdzieś przekierowana.
Okazało się, że zostałam ponownie odesłana do początkowo wybranej sekcji i usłyszałam, że przecież mam dzwonić na informację ogólną. Pani rozłączyła się.
Znowu połączyłam się z informacją ogólną i poprosiłam o wysłuchanie do końca zanim mnie pani gdziekolwiek przekieruje bez żadnej informacji.
W końcu dodzwoniłam się tam gdzie powinnam. Pani zapytała kto był wnioskodawcą składającym papiery do przyznania świadczenia. Przyznałam, że nie pamiętam (ja lub Tata), na co pani odpowiedziała, że sprawdzi w systemie i że dostanę zaświadczenie od ręki.
Z dozą nieufności (spaczenie mam już chyba wyryte na stałe :P) pojechałam z Francikiem do MOPSu.
Na miejscu usłyszałam, że wnioskodawcą jest Tata, więc ja będąc mamą Zosi i żoną męża swego nic nie załatwię ponieważ w MOPSie obowiązuje ustawa o ochronie danych osobowych i że nie mogą mi udzielić informacji o zasiłku, który Zoszka otrzymuje. Tata musi napisać żonie upoważnienie. Logiczne, prawda?
I tu nerwy me nie wytrzymały. Żyłka zaczęła żwawo pulsować.
Pani mnie poinformowała, że bywają przecież różne sytuacje rodzinne, więc może zdarzyć się tak, że Tata Zosi nie będzie sobie życzył udostępniania mi takich informacji.
Czyli mamy się dostosować do sytuacji rodzin podzielonych czy skonfliktowanych. A wystarczyłoby przecież stworzyć w formularzu składanym przez rodzica (do otrzymania świadczenia pielęgnacyjnego) podpunkt, że drugi rodzic/opiekun również może mieć dostęp do informacji, choć taka sytuacja w moim odczuciu zakrawa na ironię, bo chyba powinniśmy wychodzić z założenia, że małżeństwo, które prowadzi wspólne gospodarstwo domowe po prostu ma dostęp do informacji o sobie czy swoich dzieciach, a dopiero w przypadku sytuacji trudnych czy spornych podejmować kroki prawne, które zabezpieczą przed niechcianym przepływem informacji.
Zapytałam panią z informacji czy w takim razie nie można by opisać na stronie MOPSu co jest dokładnie potrzebne lub kto może się starać o uzyskanie zaświadczenia i czy takich informacji nie można byłoby uzyskać telefonicznie zanim się przyjedzie. No więc usłyszałam, że taką informację pewnie dostałam. Skleroza matko, skleroza i to dotycząca czasu krótszego niż doba.
W takich momentach ręce opadają. Nie miałam już sił ciągnąć idiotycznej rozmowy jednocześnie pilnując Francika wraz z jego intensywną potrzebą poznawania świata.
Dwa kursy samochodem, kilka telefonów, cóż to dla nas. Za dużo wolnego czasu masz rodzicu.
Jutro kurs nr 3.
Czasem mam ochotę wyjechać z tego kraju. Serio.
Moja praca związana jest z tą ustawą.
OdpowiedzUsuńI szczerze nie rozumiem na podstawie którego artykułu do tego doszli
Rozumiem, że miałabyś dostać orzeczenie dotyczące męża, matki.
Ale nie dziecka w sytuacji jak dwoje rodziców ma pełną władzę rodzicielską nad nim!
Szczerze to napisałabym skargę.
I poprosiła o wskazanie podstawy prawnej odmowy wydania zaświadczenia drugiemu rodzicowi.
Na swoim miejscu nie zostawiłabym na nich suchej nitki i jeszcze dołożyła szczegóły jak brak szacunku do drugiego człowieka, brak profesjonalizmu personelu (informacja telefoniczna) i bawienie się w nadmierną biurokrację kosztem rodziców niepełnosprawnych dzieci i zabieraniem im czasu.
Aneta
No właśnie po raz pierwszy postanowiliśmy nie odpuszczać. Po sprawdzeniu przepisów już wiemy, że pracownice MOPSu ich nie znają i postępują niezgodnie z Kodeksem Postepowania Administracyjnego. Kulturalne pismo wyślemy w tej sprawie.
UsuńPozdrawiamy :)!
Bożesz... A jakby coś, nie daj Boże, stało się Pani mężowi, to co wtedy? Coraz częściej mam wrażenie, że pracownicy instytucji społecznych nie są ludźmi, tylko pozbawionymi logicznego myślenia robotami
OdpowiedzUsuńObym nie musiała nigdy sprawdzać...
Usuń