poniedziałek, 13 lipca 2015

Przyjemności czas cz.II

Kolejnym punktem na szlaku przyjemności było wzięcie udziału w Dniu Otwartym Szkoły Policji w Katowicach. Tym razem skorzystał Francik. Zastanawialiśmy się czy zabrać Zoszkę, jednak prawdziwe tłumy odwiedzające w tym dniu Szkołę oraz dźwięki syren i strzelania byłyby na ten moment dla Zosi zbyt trudne do ogarnięcia. Wierzę jednak, że za jakiś czas wybierzemy się tam razem. Wśród grup zwiedzających, dziewczynki szturmowały wszelkie pojazdy na równi z chłopakami, więc myślę, że i Zoszka znalazłaby coś dla siebie. 
Francik miał okazję podglądać pokaz sprawności policjantów, przejechać się radiowozem (i osobiście włączać syrenę - ach!), a także kuknąć czym zajmuje się Wydział Ruchu Drogowego oraz Izba Celna (prześwietlił specjalnym urządzeniem zawartość torby mamy oraz zobaczył co pomysłowi ludzie próbują przemycać). 


 Nie obyło się także bez wsiadania do pojazdów wszelakich. 






Francik podejrzał również gdzie i jak policjanci uczą się pierwszej pomocy, a na koniec wszamał talerz pyyysznej grochówki. 


Nie zdążyliśmy się załapać na pokaz policyjnych piesków i koni (drzemka w ciągu dnia to nadal must have), ale pewnie nadrobimy zaległości w przyszłym roku. 
Bonusowo, jak przystało na dwulatka, Franek zaliczył kilka ucieczek rodzicom, realizując swój własny plan zwiedzania :-P
Od pamiętnego dnia w Szkole Policji, serce Frania nie pozostaje obojętne na żadne "io-io", które gdziekolwiek mijamy...

*****

Otrzymaliśmy informację, że w ZOO jest organizowana impreza dla dzieci niepełnosprawnych, do której postanowiliśmy dołączyć. Na miejscu okazało się, że zabawa owszem będzie, ale następnego dnia, a do tego dotyczy ona tylko dzieci, które załapią się na wejściówki, które są przyznawane różnym placówkom edukacyjnym (pani w kasie nie wiedziała którym i na jakich zasadach). Pomyśleliśmy sobie, że nic straconego i poszliśmy na spacer w ramach zwykłego trybu zwiedzania parku zoologicznego. Był czwartek, tłumów brak, mogliśmy więc spokojnie oglądać zwierzaki (choć czasu jak zwykle brakło, żeby odwiedzić choćby połowę ZOO). 
Spędziliśmy kilka miłych godzin i pewnie wrócimy tam jeszcze nie raz, żeby dotrzeć do miejsc, których nie udało się nam tym razem zobaczyć.


 Pan paw dał się poznać z każdej strony.




 Zdążyliśmy uciec przed głodnym Tarbosaurusem.

 I pogłaskać te mniejsze, bardziej przyjazne.

 Zoszka dokonała dokładnego przeglądu uzębienia dinozaura. 




Podpatrywała misie.

I kto tu kogo podgląda?


 Przyglądaliśmy się egzotycznym gatunkom ptaków, 
których trele i okrzyki zupełnie nie zniechęciły wrażliwej na dźwięki Zosi.

 I zakończyliśmy dzień podglądaniem leniwie snujących się rybek.


 



1 komentarz:

  1. Pamiętam jak byłam na Dniu Otwartym Szkoły Policji w Katowicach, kiedy chodziłam do pierwszej klasy gimnazjum. Niesamowite przeżycie dla mnie, dziewczyny. Nie dziwię się, że Franuś był w siódmym niebie, jak zobaczył te wszystkie atrakcje. Prawidłowa reakcja każdego mężczyzny. Szkoda, że Zosia jeszcze nie jest gotowa na takie atrakcje, ale rozumiem, równowaga psychiczna przede wszystkim. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń