Poranek zupełnie zwyczajny. Przytulasy, ubieranie się, śniadanie, zabawa, drugie śniadanie, zabawa. Im bliżej południa, tym Zosia bardziej marudna i bucząca. Zaczęła spinać się i szczypać. Temperatury brak. Mimo to, jak zawsze w takich momentach, jest niepokój - nie wiadomo o co Zosi chodzi, może coś ją boli? Obejrzeliśmy ją dokładnie, ale brakowało jakichkolwiek dodatkowych niepokojących sygnałów.
Zgodnie z wczorajszym planem, wybraliśmy się więc dzisiaj na obiad do naszej ulubionej pierogarni, którą odwiedzamy raz na jakiś czas. Zupę grochową podano szybko, więc przystąpiliśmy do karmienia Małej. Kilka łyżek i banan od ucha do ucha. Po pierogach radość pełna J Zosia zupełnie inna, pogodna, rozluźniona, gadająca po swojemu lub wołająca głośno "babaaaaaa". W sumie było to dziwne, bo nie zjadła od rana mało, a mimo to musiała po prostu być głodna...
Bardzo łatwo można przegapić sygnały posyłane przez Zoszkę, albo takie czy inne zachowanie zrzucać na karb innych przyczyn niż te prawdziwe. Zosia potrafi nam powiedzieć, że chce coś kontynuować (zabawę, jedzenie), ale nie potrafi dać znać, że ogólnie czegoś potrzebuje w danej chwili. Wiemy na pewno jedno: jeżeli Zosia marudzi, to znaczy, że naprawdę coś jest na rzeczy. Czasem chodzi o głód, czasem o ból, innym razem jeszcze o zmęczenie czy problem w odbieraniu bodźców zewnętrznych takich jak np. nagły hałas. Trzeba tylko nauczyć się rozszyfrowywać kod Zoszkowej komunikacji. Sporo pracy jeszcze przed nami, ale jest ona niezbędna, żebyśmy zwiększali szanse na rozumienie naszej coraz starszej Zosi i jej zmieniających się potrzeb J
Swoją drogą Tata stwierdził, że dostrzega pewne podobieństwo w zachowaniu pomiędzy Zosia i jej mamą, gdy im burczy w brzuchu. Chyba faktycznie jest w tym nawet więcej niż ziarenko prawdy. Może nie szczypię i nie buczę, ale człowiekiem pokojowego dialogu wtedy na pewno nie jestem J
P.S. Zosia uwielbia (dietetycy niech dalej nie czytają) wszelkie żurki, grochówki i kiełbachy. I pierogi niezmiennie. Chude szynki nie mają szans.
P.S. Zosia uwielbia (dietetycy niech dalej nie czytają) wszelkie żurki, grochówki i kiełbachy. I pierogi niezmiennie. Chude szynki nie mają szans.
Więcej informacji w zakładce "Konkurs na blog"
Pozdrowienia od Jana , co też uwielbia pierogi ;) zwłaszca z jagodami :)
OdpowiedzUsuńO, to koniecznie powinien spróbować tych z Wdzydz Kiszewskich. Mniam! Pozdrowienia dla Was :)
OdpowiedzUsuń