sobota, 22 września 2012

Zoszka vs obcy

Chodzi taki i straszy. W ośrodku, na różnych zajęciach, w sklepie, w autobusie. Postanowił wpaść i do nas, łobuz. Wirus lub bakteria, nielubiany i obcy. Od wczoraj Zosia kicha, prycha, kaszle i smętnie jej z oczu patrzy. Po cichutku liczymy na to, że uda się ominąć antybiotyk szerokim łukiem. Całe szczęście, że choroby nie imają się Zosi często, dzięki temu nie przepada nam zbyt wiele rehabilitacji. Ale czasem na łobuza nie ma rady, trzeba przetrzymać i tyle. 
Tak sobie myślę, że ciekawa sprawa jest z tymi dziecięcymi chorobami. Mają wręcz idealne wyczucie czasu. Dokładnie wiedzą, że gorączkę najlepiej "zorganizować" wieczorem w czasie weekendu, a katar i kaszel tuż przed ważnym wydarzeniem. U nas dla przykładu miały być zakładane w niedzielę kolejne Zoszkowe gipsy. Łobuz wiedział więc dokładnie kiedy przyjść. A jak to z przeziębieniem bywa, nigdy nie wiadomo na którym poziomie układu oddechowego się zatrzyma. Szkoda by więc było unieruchamiać nóżki, a zaraz po tym ściągać gipsy, gdyby samopoczucie Zosi się nie poprawiło. Zaczekamy kilka dni, póki sytuacja się nie wyklaruje i ustalimy nową datę gipsowania. Powinno się to robić regularnie, żeby efekt był jak najlepszy.
Pogoda sprzyja domowym pieleszom, więc weekend płynie sobie wolniutko i mamy dużo czasu na nadgonienie domowych spraw. Sterta prania wyraźnie zmalała,  mieszkanie ogarnięte, niezapowiedziani goście mogą wpaść J
Zoszka śpi spokojnie (kaszlu nie słychać - oby tak dalej), a my pałaszujemy domowe tiramisu dla osłody, na dobre zakończenie dnia J
Dobrej nocy!



Ranking blogów kampanii społecznej Na jednym wózku

Więcej informacji w zakładce "Konkurs na blog"

1 komentarz: