niedziela, 17 marca 2013

Pomagacze

Świadomość Zoszkowych przejść i ograniczeń zdecydowanie wpływa na to, w jaki sposób przy niej funkcjonujemy. Czasem łapiemy się na tym, że tak bardzo chcemy jej pomóc i ułatwić codzienne czynności  (który rodzic mający niepełnosprawnego bąbla by nie chciał ;)), albo przyśpieszyć ogarnięcie choćby poranków gdy trzeba gdzieś dotrzeć na czas, że przestajemy pomagać, a zaczynamy ją niepotrzebnie wyręczać. Bywa, że sami wyłapujemy rodzicielską nadgorliwość, innym razem dostrzega to spostrzegawcze oko terapeuty, dzięki czemu możemy wprowadzać potrzebne zmiany. 
Wyczucie sytuacji, kiedy odpuścić, a kiedy jesteśmy niezbędni nie jest łatwe i szybko można pozbawić Zosiaka momentów, kiedy ma szansę ćwiczyć nowe umiejętności.
Zoszka też sprawy nie ułatwia, trenując naszą cierpliwość poprzez długaśne czekanie na kolejny mały - wielki krok naprzód. Aby móc fruwać z radości, że potrafi coś nowego zrobić, musimy konsekwentnie wykonać nie kilkadziesiąt powtórzeń danej czynności/gestu, ale produkować się przez kilka dobrych miesięcy lub lat. Łatwo więc przychodzi popadanie w "wyręczeniową" rutynę, gdy nie widać tak bardzo oczekiwanych efektów.
Tak było choćby z:
  • karmieniem łyżeczką, zanim któregoś pięknego dnia Zosia sama łapkami podebrała nam obiad, 
  • pojeniem, zanim nauczyła się trzymać kubek i z niego pić, 
  • zabieraniem śliniaka lub talerzyka po posiłku, zanim zaczęła je podawać,
  • noszeniem jej nawet na krótkich dystansach, zanim zaczęła się sama przemieszczać,
  • wyciąganiem jej z łóżeczka z pozycji leżącej, zanim zaczęła w nim stawać. 
Przed nami jeszcze wiele czynności, których chcielibyśmy Zosię nauczyć, ale fantastyczne jest to, że mimo naszej rodzicielskiej niedoskonałości, koniec końców nowe sukcesy stają się faktem, a my możemy porzucić funkcję pomagaczy na rzecz Zoszkowej samodzielności.
Jeszcze kilka miesięcy temu Zosiak zupełnie nie reagował na nasze wołanie, że czas na kąpiel oraz zachęcenia, żeby przyszła do łazienki. Po kilku latach skończyło się noszenie, a Zosia sama wędruje po kolacji do kąpieli J
Et voilà:




6 komentarzy:

  1. Nie mogę się na nią napatrzeć taka jest śliczna. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaka u Was rodzicielska niedoskonałość? Dajecie córeczce wszystko co najlepsze:) czego dowodem są ciągłe jej sukcesy.
    Pozdrawiam Was ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  3. My też mamy często problem z tym, gdzie powiedzieć stop, bo Franula sam da radę. Terapeuci trzymają w tym zakresie rękę na pulsie:)

    Zosieńka jest cudowna:*

    OdpowiedzUsuń
  4. no prosze jak ladnie ;)
    zoszka jest po prostu przepiekna ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczna dziewczynka, ba w końcu Zosia

    OdpowiedzUsuń
  6. Dżizas, jaka ona śliczna i słodka :*
    Aśka W-N

    OdpowiedzUsuń