Za oknem robi się coraz bardziej jesiennie, a my jeszcze mamy w pamięci nasze dwa przyjemne popołudnia. Jedno spędzone w Górnośląskim Parku Etnograficznym w Chorzowie, a drugie na spacerach, kocyku i lodach w Wojewódzkim Parku Kultury i Wypoczynku. Pogoda bajeczna, dzieci grzeczne (jednocześnie!), więc wypoczeliśmy solidnie i dorobiliśmy się zakwasów wskazujących na większy niż przeciętny wysiłek fizyczny (pchanie Zoszkowej fury zdecydowanie w tym pomaga)J
W parku widzieliśmy dużo rodzin jeżdżących na super brykach dostosowanych do przewożenia osób niepełnosprawnych. I tak nam się zamarzyło, żeby dołączyć do tej rowerowej braci. O ile dla Frania fotelik rowerowy można znaleźć bez problemu, dla Zosi wygodne siedzisko jest wyzwaniem. Musiałby to być taki mniej więcej rower, fotelik albo riksza. Tak czy inaczej rowerowa alternatywa dla spacerów z wózkami jest bardzo kusząca J
to tak jak nam marzą się wspólne wycieczki rowerowe- w naszym przypadku- to tylko ryksza- piękne zdjęcia :-)
OdpowiedzUsuńuwielbiam ten uśmiech beta
OdpowiedzUsuńZoszki śmiech jest niezwykły... taki radosny, ufny, bezbronny... miłości w nim więcej niż ktokolwiek może sobie wyobrazić. Wydaje mi się, że Franio jest bardzo do Zosi podobny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
eM. - Marta
Zdecydowanie jest podobny :)!
UsuńZ ogromną przyjemnością na was patrzę. Jesteście piękni! W każdym calu. :)
OdpowiedzUsuńTo po Mamie Zosia taka śliczna :) A pani jest bardzo, bardzo dzielną kobietą.
OdpowiedzUsuń